1 października 2017 22:41
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami grupa mareckich miłośników przyrody, dobrej zabawy, domowej atmosfery i zbierania owoców runa leśnego wybrała się 30 września br. do Wielbarka na grzybobranie.
Był to kolejny, coroczny wyjazd w te rejony zorganizowany przez Marka Szczepanowskiego - właściciela "Karczmy u Bociana" w Markach.
Tuż po godz. 5:00 zamówiony autokar podjechał na miejsce zbiórki. Wszyscy zapisani stawili się punktualnie. Podróż minęła dość szybko i po około 2 godzinach jazdy grzybiarze dotarli do celu - osady położonej w samym środku lasu.
Po wyjściu z autokaru, założeniu odpowiedniego obuwia, przygotowaniu koszyków, wiaderek, nożyków i innego niezbędnego na grzybobraniu ekwipunku wyruszyliśmy w las.
Słonko nieśmiało zaczęło wyglądać ponad korony drzew. W lesie przywitały nas strzeliste sosny i rozłożyste świerki. Gdzieniegdzie majestatyczne dęby, buki i osiki rzucały długie cienie. Maszerowaliśmy spokojnie.
Nie trzeba było długo czekać na pierwsze "znalezisko".
Po pewnym czasie okazało się, że mamy już pełne koszyki, z których wystawały dorodne kapelusze borowików, koźlarzy czy kań. Było też dużo podgrzybków, maślaków, jakubków. Ktoś nawet zebrał sarny i turki.
Obładowani, zadowoleni, choć trochę też zmęczeni, wróciliśmy do osady. Tu czekała na nas niespodzianka - gorąca grochówka. Wojskową zupę, specjalnie na tę okazję przygotował Marek Szczepanowski.
Było też ognisko, kiełbaski, szaszłyki i inne kulinarne frykasy.
Gospodarz osady, p. Kazimierz, wystawił na sprzedaż produkty regionalne. Można było kupić marynowane grzybki własnej roboty, suszone na blatach kuchennych borowiki i podgrzybki, dynie, kabaczki, a także w specjalnych słoikach zatopione w kwasie mlekowym prawdziwki.
Przy ognisku trwały biesiadne rozmowy. Niestety, czas pędził nieubłaganie. Trzeba było wracać. W Markach byliśmy ok. 19:00. Kolejna wyprawa zakończyła się sukcesem. Do zobaczenia za rok.
