3 sierpnia 2018 10:27
Już po raz kolejny Grupa Historyczna "NIEPODLEGŁOŚĆ" Andrzeja Górskiego, w skład której wchodzą markowianie, zorganizowała inscenizację historyczną na warszawskiej Pradze, aby w ten sposób upamiętnić wybuch Powstania Warszawskiego. Tym razem miało to miejsce w centralnym punkcie dzielnicy - na samym Placu Wileńskim, przed budynkiem siedziby Polskich Kolei Państwowych. Na tym samym placu, na którym przez cały PRL, jeszcze do niedawna, stał propagandowy pomnik tzw. "czterech śpiących". Propagandowy, ponieważ noszący zakłamany i wielce przewrotny napis, mówiący o tym, że w 1945 roku Armia Czerwona przyniosła Warszawie "wolność i niepodległość".
Dziś już chyba nikt nie ma wątpliwości, że to co Armia Czerwona przyniosła na bagnetach do Warszawy to nic innego jak kolejne zniewolenie, które sprawiło, że Polska, w przeciwieństwie do zachodniej Europy, nie mogła w pełni cieszyć się z zakończenia drugiej wojny światowej. Ostatnie doniesienia medialne potwierdzają, że pomnik nigdy już nie powróci na Pragę. Znajdzie swoje miejsce w powstającym na Cytadeli Warszawskiej (rozpoczęcie budowy 6 lipca br., zakończenie w 2021) Muzeum Historii Polski jako symbol siłą narzuconego Polsce komunizmu.
1 sierpnia br., tuż po godzinie 17.00, słynnej Godzinie W, kiedy to cała Warszawa zatrzymała się na chwilę, aby przy dźwiękach syren i klaksonów oddać hołd powstańcom niezłomnej Warszawy, ruszyła historyczna inscenizacja - "Atak i zdobycie budynku Dyrekcji PKP". Tuż przed atakiem, licznie zgromadzeni warszawiacy oraz pasażerowie zdążający na pociąg na Dworzec Wileński, mogli przenieść się w czasie do powstańczej Warszawy. Na monumentalnym gmachu PKP zawisła na czerwonym tle czarna hitlerowska swastyka. Oddziały niemieckie z grupy rekonstrukcyjnej patrolowały ulicę, uprzykrzając mieszkańcom codzienne życie. Przechodnie mogli oglądać scenki, w których hitlerowcy wywracają na straganie skrzynki z warzywami i owocami oraz aresztują ulicznego grajka, który cichutko wygrywa na skrzypcach zakazaną melodię "Siekiera, motyka".
W tle po prawej samobieżna mina "Goliat" używana przez hitlerowców w Powstaniu Warszawskim
Największe wrażenie niewątpliwie robił odjeżdżający spod gmachu PKP niemiecki samochód, kabriolet Kubelwagen (samoróbka), za którego kierownicą zasiadał oficer SS, a na tylnym siedzeniu dumnie prezentowała się polska "kolaborantka". W końcowej części inscenizacji, kobieta "lekkich obyczajów" zostaje wywleczona przed tłum, nazwana po imieniu "kolaborantką" i "ladacznicą". Na znak potępienia jej niemoralnego zachowania, powstańcy symbolicznie obcinają jej kilka pukli blond włosów. Golenie włosów na głowie było karą jakie Polskie Państwo Podziemie wymierzało nieszanującym się kobietom.
Rok temu, 1 sierpnia, w podobnej inscenizacji historycznej na Skwerze im. płk Antoniego Żurowskiego, ostatniego dowódcy Armii Krajowej na Pradze, mieszczącym się nieopodal ulicy 11-go Listopada, kobiety z dziećmi były poddawane wnikliwym kontrolom ulicznym przez patrol niemiecki, który domagał się okazania ważnych "kenkart". Ciekawą rzeczą było to, że w wojennej zawierusze mieszkańcy stolicy mogli doświadczyć pomocy ze strony oddziałów węgierskich, które stacjonowały w tym rejonie i za plecami hitlerowców okazywali Polakom życzliwość i pomocną dłoń. Niestety nie zawsze udało się wszystkim pomóc. Rok temu na zielonym skwerze Pragi można było zobaczyć rekonstrukcję rozstrzeliwań ulicznych, w których ginęli okoliczni mieszkańcy i przypadkowi przechodnie. Ci, co padli od granatów i pocisków byli dodatkowo dobijani bagnetami przez bezlitosnych hitlerowców.
Scenki inscenizacji zmieniają się z roku na rok, ale trzeba przyznać, że zawsze Grupa Historyczna "Niepodległość" przygotowuje niezwykle widowiskową i dynamiczną akcję, pełną drażniącego nozdrza dymu, przeszywających serii z karabinów maszynowych, huku granatów, od których drży ziemia i niemal pękają bębenki w uszach.
W artykule Rzeczpospolitej pt. Jak przebiegało Powstanie Warszawskie na Pradze? z 1 sierpnia 2017 r., Krzysztof Jóźwiak pisze:
Powstańcy zanotowali jednak także kilka znaczących sukcesów. Oddziałowi por. Bronisława Gontarczyka ?Bolka" udało się m.in. opanować potężny gmach dyrekcji PKP przy ul. Targowej 74, gdzie zdobyto ok. 20 karabinów i skrzynkę amunicji. Dzięki temu przez ponad dwie godziny powstańcy byli w stanie skutecznie ostrzeliwać newralgiczne dla Niemców ze względów komunikacyjnych skrzyżowanie ul. Targowej z ul. Zygmuntowską. W pobliżu budynku ludność zaczęła budować prowizoryczne barykady, jednak brak amunicji spowodował, że ostatecznie zdecydowano się opuścić gmach już o godz. 19.00. Na odgłos walki o gmach PKP około 100 cywilów ukryło się w schronie przy cerkwi Marii Magdaleny. Rozwścieczeni akcją powstańczą Niemcy wyciągnęli z tej kryjówki Polaków i Rosjan i 17 z nich bestialsko zamordowali.
Markowianie śpiewają zakazane piosenki powstańcze na Placu Piłsudskiego
z Prezydentem RP Panem Andrzejem Dudą
zdjęcia: Izabela Kaczyńska i Nina Nowowiejska
Wiceprezes Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga. Absolwentka filologii angielskiej Uniwersytetu Warszawskiego z dyplomami Cambridge. Zajmuje się nauczaniem języka angielskiego w Markach i Warszawie, również przez skype'a!
Pasja - najnowsza historia Polski: Żołnierze Niezłomni Powstania Antykomunistycznego, Sierpień'80, marecka historia angielskich Braci Briggsów, fabrykantów i dobrodziejów Marek, opisana osobiście w Roczniku Mareckim tom II.
Marek Borkowski 8 sierpnia 2018 23:10
Niestety, pomimo zachęty Pani Bogusi, wczorajszy tekst zniknął, a dzisiejszy komentarz się nie ukazał. A cenzura miała być tylko w PRL-u. Marek Borkowski
Bogusława Sieroszewska 8 sierpnia 2018 23:26
Panie Marku, czekamy z niecierpliwością na merytoryczny komentarz. Z wyrazami szacunku.
Marek Borkowski 9 sierpnia 2018 22:54
Piszę partiami, albowiem znika mi pole"opublikuj komentarz" i to, a nie podteksty są są tu problemem. Proszę zapoznać się z meritum komentarza.
Marek Borkowski 9 sierpnia 2018 23:03
Tuż po pierwszym sierpnia zauważyłem pionowo rozwieszone sztandary na budynku PKP. Z relacji Pani Bogusi Sieroszewskiej dowiedziałem się o inscenizacji. Szkoda, że wzorem ukrywania godziny "W" ta inscenizacja była słabo zapowiadana. Byłbym. Relacja świetna z wyjątkiem wstępu. Czytają ją zapewne dzieci. Dla wielu z nich może to jest pierwszy tekst o Powstaniu Warszawskim. Dzieci są niecierpliwe i nie doczytują do końca. Zatem, po przeczytaniu wstępu, może, przez skojarzenie z jego treścią, utrwalić się taka oto pierwsza informacja o Powstaniu Warszawskim: powstańcy walczyli z żołnierzami Armii Czerwonej, która "na bagnetach" zniewoliła Warszawę
Marek Borkowski 9 sierpnia 2018 23:06
Gdy później doczytają sobie brytyjską wersję rekapitulacji Powstania Warszawskiego" "skierowane ono było: politycznie - przeciwko ZSRR, militarnie - przeciwko Niemcom, a tak właściwie to przeciwko Polakom" - skóra cierpnie.
Marek Borkowski 9 sierpnia 2018 23:14
Proszę więc o umiar i pohamowanie. Oczekiwałbym we wstępie wprowadzenia w nadzwyczaj ciekawą historię i architekturę gmachu PKP (arch, Marian Lelewicz), zamiast wylewanej na PRL żółci. W gmachy tym, od 1945 roku pracował mój Tata, znam go dobrze i jest o czym pisać. Los obdarował nas możliwością dyskontowania setnej rocznicy odzyskania niepodległości, immanentnie związanej z postacią marszałka Józefa Piłsudskiego. Teraz właśnie nadarza się znakomita okazja by energicznie domagać się p o w r o t u płaskorzeźby jego popiersia na tympanon nad głównym wejściem do gmachu PKP (Uroczyste wmurowanie - 1935 rok).
Marek Borkowski 9 sierpnia 2018 23:17
To lepsze od uporczywego czepiania się PRL-u w zamian III Rzeszy.
Myślę sobie, że już czas najwyższy by, wzorem biskupów polskich, pojednać się i drugą stroną.
Z szacunkiem Marek Borkowski
Bogusława Sieroszewska 17 sierpnia 2018 22:46
Panie Marku,
Widzę, że Pan już się nie zmieni. Sentyment do PRL ma Pan we krwi. Ja to rozumiem. Tym bardziej cieszę się, że zapałał Pan do czegoś, co diametralnie odbiega od ducha PRL. Mam tu na myśli Pana chęć "energicznego domagania się powrotu płaskorzeźby popiersia Marszałka Józefa Piłsudskiego", będącej przed II wojna światową częścią tympanonu głównego wejścia do gmachu PKP na warszawskiej Pradze. Byłoby to niezmiernie szlachetne z Pana strony, gdyby rodowity markowianin, jakim Pan nie wątpie jest, zaangażował się w tę inicjatywę, doprowadził do powrotu płaskorzeźby oraz jej uroczystego odsłonięcia. Potem proszę wszystko dokładnie opisać na portalu społecznościowym, łącznie z "nadzwyczaj ciekawą historią i architekturą gmachu". Będziemy Pana wspierać i służymy pomocą przy zamieszczeniu wpisu.
Wracając do mojego tekstu. Wybrałam taki wstęp, jaki uważałam za stosowny z racji tego, że miejsce to było do niedawna kojarzone przede wszystkim z "pomnikiem czterech śpiących", a nie z ciekawą architekturą i historią gmachu PKP. Jeszcze do niedawna vis a vis gmachu stał pomnik z napisem, który wprowadzał schizofrenię historyczną w umysłach mieszkańców Pragi, a zwłaszcza młodych pokoleń. W 2012 roku osobiście zaangażowałam się w zbieranie wśród markowian podpisów pod petycją, której celem było całkowite usunięcie pomnika z przestrzeni publicznej. Ku memu osłupieniu, młoda markowianka, gimnazjalistka Władysława IV, widząc swoją mamę podpisującą petycję, płaczliwym głosem zawołała: "Mamo, proszę, nie podpisuj tej petycji, bo ja tak się zżyłam z tym pomnikiem! Nie wyobrażam sobie krajobrazu Pragi bez niego". Napis na pomniku, sprzeczny z najnowszymi podręcznikami historii nie miał tu znaczenia. Czyż taka reakcja nastolatki nie świadczyła o schizofrenii historycznej, za którą odpowiedzialni byli dorośli, którzy zwlekali z uporządkowaniem najnowszej historii w przestrzeni publicznej? Na szczęście mamy to już za sobą. Pani Prezydent, która upierała się przy pomniku "czterech śpiących" powoli odchodzi w niesławie tak jak i sam pomnik.
Jeśli chodzi o samo Powstanie Warszawskie na Pradze, to ma Pan rację Powstańcy z założenia nie walczyli z Armią Czerwoną, i ja wcale tego nie sugerowałam. Powstańcy na Pradze walczyli z Niemcami i bardzo liczyli na pomoc Armii Czerwonej, na "braterstwo broni", które do tej pory Władimir Putin przypisuje Armii Czerwonej. Niestety, Armia Czerwona sprzeniewierzyła się idei braterstwa, które do niedawna opiewał napis na pomniku. Front Białoruski stanął pod koniec lipca 1944 w miejscu, a nawet celowo wycofał się do 20 km pod Warszawę i czekał, aż Niemcy wybiją Powstańców. Potem, kiedy Armia Czerwona w końcu wkroczyła na Pragę 14 września, okrutnie i zajadle rozprawiała się z ocalałymi Powstańcami, torturując ich, skazując na śmierć albo na zsyłki do syberyjskich łagrów.
Marek Borkowski 24 sierpnia 2018 23:58
Nie spodziewałem się Pani komentarza, skoro jednak, muszę sprostować i nawiązać do nowych kwestii.
1. Oby miała Pani moc sprawczą i bym się nie zmieniał. Niestety. zmieniam się - się starzeję. Ale zmieniam poglądy, jak w sprawie Powstania Warszawskiego. Ciągle się dokształcam i światopogląd kształtuję na poszerzającej się mojej wiedzy. A wiedzę buduję na faktach, często przeczącym emocjom.
2. Nie jestem rodowitym markowianinem, chyba że przyjmujemy pochodzenie po żydowsku, po Mamie, która się urodziła i wychowała w Markach (Tara w Pustelniku, ja w Warszawie). c.d.n.
Marek Borkowski 25 sierpnia 2018 00:06
3. Nie będę się "energicznie domagał" powrotu Marszałka na frontom, bo stanowisko moje względem Marszałka nie jest ugruntowane. To bardzo skomplikowana uczuciowo i historycznie postać. Szanuję Go i w pełni podzielam pogląd, że to On wygrał bitwę na przedpolach Warszawy, mimo że nie brał w niej udziału.Był Wodzem Naczelnym i Jemu się chwała należy. Jednak wbrew Pani przekonaniu, zabiegał (śmiertelnie) o uznanie siebie za zwycięzce kierując przy ostatnim spotkaniu się z gen. Rozwadowskim: " a jednak to ja bitwę warszawską wygrałem". Pisze o niewygodnych dla Pani faktach w odniesieniu do Pani relacji z ostatnich uroczystości mareckich na cmentarzu. c.d.n.
Marek Borkowski 25 sierpnia 2018 00:11
4. Opis architektury gmachu PKP znajdzie każdy w Internecie. Przy nadarzającej się okazji mogę ją przytoczyć jak i osobistą historię związaną z tym gmachem.
5. Proszę o ujawnienie używanego przez Panią trybu liczby mnogiej: "czekamy na merytoryczny komentarz" czy "będziemy Pana wspierać i służymy pomocą". Odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z kimś więcej, nie tylko z Panią - Pani Bogusławo.
Marek Borkowski 25 sierpnia 2018 00:16
6, ostatnie. Opis Pani walki z pomnikiem "czterech śpiących" jest zawstydzający. Mimo załamywania rąk, folgowania zaciekłej wrogości i nie skrywania satysfakcji z zemsty, to "Czerwona Zaraza wybawiła nas z Czarnej Śmierci". Może dzięki tej Zarazie ja żyję i z tym żyję. A Panią ponownie namawiam do przemyślenia łaski chrześcijańskiego przebaczenia.
c.d.n.
Bogusława Sieroszewska 25 sierpnia 2018 00:19
Przebaczenie tak, jak najbardziej, ale zakłamanie i nieuzasadniona gloryfikacja - nie! Nie mylmy pojęć. Dobrej nocy, Panie Marku. Czas spać:)
Marek Borkowski 25 sierpnia 2018 00:21
Na zakończenie:przyznaję, że udało się Pani wprowadzić w obieg nowy eufemizm: "uporządkowana najnowsza historia". Uporządkowywanie historii znamy z Historii, chociażby to: "Ordnung muss sein. Ein Volk... ..." - jedna historia. W ZSRR też porządkowali świat dzieci odbierając im dzieciństwo. Dochowali się Pawlika Morozowa.
I to by było na dzisiaj. Z uszanowaniem Marek Borkowski
Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa