20 października 2009 08:51
"... trudno pomyśleć o obrazie bardziej beznadziejnym niż ten, jaki przedstawiają dzisiaj Marki. Na ulicach czuje się bezruch śmierci. W kominach brak oddechu. Ludzie są pochylonymi, trzęsącymi się z głodu cieniami. Nie słychać tu śmiechu.
Nie widać ruchu. Pogrzeby są zbyt częste, by wzbudzać ciekawość. Podczas gdy maszyny gniją w przędzalni, dusze ludzi gniją w ich ciałach. Z miejsca, które niegdyś pulsowało energią ulotnił się duch walki. Nie ma nadziei na pracę, a nawet, jeśli takowa by się pojawiła, to brakuje sił, by ją podjąć.
Jest jednak budynek, w którym tli się iskierka nadziei - jest nim szkoła, w której organizacja American Relief zorganizowała punkt dożywiania dzieci. Zaprowadził mnie do niego pan Whitehead, współwłaściciel rozgrabionej przędzalni.
- Jeśli jest pan w stanie opowiedzieć o panujących tu warunkach - stwierdził - to niech pan powie światu, że Marki mają dług wobec Ameryki. Przed przyjazdem Amerykanów, w ciągu roku w naszej wiosce umarło z głodu 600 dzieci. Niezależnie od tego, co stanie się z nami, starszymi, uratowali oni nasze młode pokolenie".[1]
To obraz Marek widziany oczami Coningsby Dawsona, wysłannika Herberta Clarka Hoovera - szefa American Relief Administration.
Skąd w Markach American Relief ?
W 1892 roku Ignacy Jan Paderewski odbywał tournee koncertowe w Stanach. W Kalifornii jeden z jego koncertów zorganizował młody student Herbert Clark Hoover. Honoraria, które pobierał Paderewski były wysokie. Wpływy z biletów starczyły zaledwie na opłacenie 1/5 należności. Artysta, widząc młodego studenta, organizatora koncertu, zapłacił koszty wynajmu sali i zrezygnował ze znacznej części swego honorarium. Czyn ten Hoover zachował na zawsze w pamięci.[2]
Ponowne spotkanie nastąpiło w 1919 roku w Warszawie. Paderewski był wtedy szefem rządu polskiego, natomiast Hoover - szefem American Relief Administration - ARA. *
Amerykański polityk zasłynął jako organizator pomocy dla ludności cywilnej podczas I wojny światowej. Natychmiast po ogłoszeniu zawieszenia broni w 1918 roku , Prezydent Stanów Zjednoczonych wydelegował Hoover'a do Europy, celem utworzenia Amerykańskiego Wydziału Ratunkowego.
Zadaniem tej organizacji, której Biura Centralne miały siedzibę swą w Paryżu, było wysyłanie żywności i materiałów ratunkowych do różnych krajów Wschodniej Europy w celu ulżenia tej wyjątkowej nędzy, jaka powstała po wycofaniu się armii niemieckiej z krajów zrujnowanych przez wojnę.
Chociaż kredyty udzielone na ten cel przez Rząd Stanów Zjednoczonych były duże, jednak miały być rozdane w postaci żywności tylu milionom osób, że ogólna akcja ratunkowa Amerykańskiego Wydziału Ratunkowego mogła być tylko czasową i zaspokoić najpilniejsze potrzeby ludności w ciągu wiosny i wczesnego lata 1919 roku.
Ponieważ jednak stan zdrowotny milionów dzieci wygłodzonych w ciągu ostatnich lat wojny, w Polsce i w innych krajach Wschodniej Europy, był opłakany, Hoover i jego współpracownicy zdecydowali, iż naród amerykański nie może wycofać swej pomocy i pozostawić te bezradne stworzenia na łasce losu. Dzieci odczuły skutki wojny w największym stopniu; podtrzymanie ich życia i zdrowia wymagało intensywnego odżywiania aż do czasu zbiorów miejscowych i do chwili, gdy rodzice będą mogli zapewnić im odpowiednie warunki egzystencji.
Z inicjatywy p. Hoover'a w marcu 1919 r. został utworzony specjalny oddział Amerykańskiego Wydziału Ratunkowego dla Polski i innych krajów Wschodniej Europy, a zadaniem jego było dostarczanie jednego posiłku dziennie najbiedniejszym dzieciom, dla których była przeznaczona pomoc.
Główne zasady, na których opierała się akcja pomocy dzieciom były następujące:
M. Świerczyński 20 października 2009 12:36
Katastrofalny stan Państwa Polskiego w momencie odzyskania niepodległości i sukces w dziele jego odbudowy, powinien być wzorem do naśladowania dla naszych elit politycznych i gospodarczych po 1989 roku. Niestety, elity, z awansu społecznego, okazały się do tego niezdolne.
Dariusz Pietrucha 20 października 2009 21:56
Możemy to róenież przełożyć na nasze miasto. Dwadzieścia lat minęło a my ciągle jesteśmy na etapie zaspakajania elementarnych potrzeb (kanalizacja, chodniki, ulice, obwodnice), a przecież czas najwyższy aby cieszyć się życiem. Przez cały okres PRL walczylismy o to aby żyć. Tak dalej być nie musi.
Dariusz Pietrucha 20 października 2009 22:02
Tak naprawdę Panie Marku w naszym przypadku to nie chodzi o elity. Miastem zarządzają ludzie spsród nas więc jest to chyba obraz nas samych(oby nie).
M. Świerczyński 23 października 2009 12:52
Panie Darku. Kondycja gmin jest nierozerwalnie związana z kondycją państwa. Nie oczekujmy, że wiele się u nas zmieni, przy tak beznadziejnym zarządzaniem sprawami państwowymi. Perspektywa zmian w gminnej oświacie, która gminie grozi, poważnie ograniczy finansowanie budowy infrastruktury. Każda gospodyni, jak ma w skrzyni. Na razie cieszmy się z tego, że omijają nas afery, które pączkują w elitach wolnościowej partii, sprawującej władzę. Państwo się chwieje, nic dobrego z tego, dla tych na dole, nie wyniknie.
Dariusz Pietrucha 28 października 2009 18:18
Panie Marku. Mam wrażenie, że Pana teoria o kondycji gminy jest mylna, bo gdyby ustawić sytuacje odwrotnie to prosze sobie wyobrazić kondycję państwa patrząc na kondycję naszej gminy.Owszem ta korelacja do pewnego stopnia istnieje natomiast po to mamy samorzadność by ludziom żyło się lepiej i to wszystkim.
M.Świerczyński 28 października 2009 19:51
Panie Darku.To działa tylko w jedną stronę, z góry na dół. Proszę mi powiedzieć, w jaki sposób decyzje gminy wpływają na sytuację państwa? Czy nie widzi Pan, że żyje nam się lepiej, przynajmniej w tym zakresie, który zależy od gminy. Prawo o działalności gospodarczej, koncesje na różne rodzaje działalności, podatek dochodowy i udział w nim gminy, vat, akcyza - to wszystko i jeszcze wiele innych decyzji centralnych władz, wpływa na poziom życia wszystkich obywateli, a mieszkają oni w gminach. Dobra kondycja państwa powoduje, że wszystkim, którzy zamieszkują jego terytorium powodzi się lepiej. A jak jest ogólnie lepiej, wtedy mniej pretensji pod adresem lokalnych władz. Jest to tak oczywiste, że nie wierzę w szczerość Pańskich wątpliwości. Musi Pan mieć jakiś inny cel w prowokowaniu dyskusji. Pozdrawiam.
Dariusz Pietrucha 29 października 2009 18:38
Szanowny Panie Marku. Decyzje gminy oczywiscie nie wpływają na sytuację państwa. To oczywista oczywistość. We wcześniejszym wpisie napisał Pan, że "kondycja gminy jest nierozerwalnie związana z kondycją Państwa". Owszem tak kiedyś było, ale 20 lat temu to się zmieniło. Bez pieniędzy "centralnych" gminy nie wyżyją,( może poza jedną) ale jesli egzystują tylko z tej kasy to tak jak w przypowieści o talentach. Musimy pomnażać, zarabiać, zdobywać kasę we własnym gminnym interesie
Dariusz Pietrucha 29 października 2009 18:42
Panie Marku.
Ponieważ doszukuje sie Pan drugiego dna w tej dyskusji i powatpiewa pan w szczerośc moich intencji tym oto wpisem kończę swą obecność w tym wątku. Pozdrawiam
Darek Pietrucha
Maria Geier 6 listopada 2009 16:51
Jak bylo w okresie PRL to wszyscy wiemy.Kto chcial pracowac mial pieniadze i nie mial okazjii zostac bezdomnym i bezrobotnum.Dzieci byly syte i wykapane a w domu bylo cieplo.W tej chwili jest sytuacja katastrofalna.Normalny czlowieku:albo bedziesz pracowal za marne grosze albo zdechniesz z glodu.Pomoc z opieki spolecznej jest groszowa.Czlowiek stary nie ma prawa do przezycia bez pomocy dzieci,ktore tez sa bezrobotne i wnuki tez.Zrujnowanie Polski bylo planowane juz od szeregu lat.Sabotaz najwiekszy w dziejach panstwa.Pamietam od babci pomoc po I wojnie swiatowej ludzie jakos przezyli.W tej chwili nie ma szans.Ja wychowalam w PRL 3 dzieci ale duzo pracowalam.Zadnej pomocy od nikogo niedostalam.Moje dzieci tak samo nic nie dostaly. Sa ludzie ktorzy prowadza rozmaite ciemne interesy.Polskajest krajem kombinatorow i zlodziei w zywe oczy. Nie ma zyciaw tym kraju.
Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
BYCHOWSKI - strony internetowe, sklepy internetowe - Marki, Warszawa