11 kwietnia 2019 09:16
Na marcowym spotkaniu Dyskusyjnego Klubu Książki rozmawiałyśmy o życiu i karierze Violetty Villas, szukając jednocześnie odpowiedzi na pytanie: jak to możliwe, aby jedyna w swoim rodzaju artystka nie tylko nie zrobiła kariery na miarę swoich możliwości, ale spędzała starość
niemal w ubóstwie, wyobcowana, w atmosferze niezdrowej sensacji.
Książka „Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia” nie jest typową biografią, to dzieło reporterów i próba dotarcia do prawdy, poruszająca, a chwilami nawet wstrząsająca historia gwiazdy polskich i amerykańskich estrad.
Violetta Villas była jak malowany ptak. Nie pasowała ani swoją osobowością, ani stylem bycia do szarzyzny czasów PRL-u. W latach 60., 70. czy 80. Villas stała się jedną z muzycznych ikon, towarem eksportowym Polski. Krytykowana w Polsce za styl i osobowość, za granicą przyjmowana była entuzjastycznie zarówno przez publiczność, jak i krytykę. Pisano, że jest białym krukiem wokalistyki. Śpiewała w duetach z Barbarą Streisand, Paulem Anką, Frankiem Sinatrą, Charlesem Aznavourem, grała w filmach i musicalach. Była jedyną polską artystką od czasów Poli Negri, która miała szansę na zrobienie światowej kariery. Tak uważał Bogusław Kaczyński. Niestety Czesława Gospodarek (prawdziwe nazwisko VV) nie udźwignęła sławy Violetty Villas...
Do mojego filmiku zdjęcia wzięłam z książki „Villas. Nic przecież nie mam do ukrycia”.
Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
BYCHOWSKI - strony internetowe, sklepy internetowe - Marki, Warszawa