Wizyta duszpasterska i rozterki wiernych

Jolanta Buczyńska-Bobel MarkiZieleniec

 4 stycznia 2015    02:23

Zastanawiałam się czy w ogóle pisać na ten temat i jak pisać, by nikogo nie urazić. Po namyśle doszłam do wniosku, że dotyczy on większości mieszkańców i coraz więcej ludzi ma różne przemyślenia w tej kwestii.

Na Zieleńcu zkończyły się właśnie tradycyjne wizyty duszpasterskie. Zwyczaj odwiedzania przez kapłanów domów wiernych ma swoją długą historię. Uważa się, że osoby przyjmujące księdza po kolędzie dają publiczne świadectwo swego przywiązania do Kościoła.

Rozmawiając jednak  z ludźmi, czytając prasę (również tą katolicką) czy słuchając TV można wywnioskować, iż wizyty duszpasterskie z roku na rok stają się dla wielu wiernych drażliwym kłopotem. Dlaczego ? Odpowiedzi jest kilka.

Pytanie przyjmować czy nie przyjmować księdza zadają sobie głównie ludzie młodzi, mieszkający ze sobą  od dłuższego czasu ale bez ślubu. Zwykle obawiają się umoralniających i niechętnych wywodów na swój temat. Nikt tego nie lubi a szczególnie młodzi, którzy w fakcie życia w niesakramentalnym związku nie widzą nic złego. Na szczęście podejście księży zmienia się coraz częściej na in plus w tej kwestii , gdyż liczba osób żyjąch na  tzw. „kocią łapę” jest bardzo duża.

Kolejną kwestią jest niepewność związana z czasem oczekiwania na przyjście księdza. Jeśli zacznie od naszej ulicy to dobrze. Jeśli jednak z drugiego końca obszaru to już gorzej. Domownicy są wówczas „uziemieni” na cały dzień.

Kolejnym kłopotem  jest ofiara, czyli tzw. koperta i dylemat dawać czy nie, a jak już dać to ile? A przecież ofiara nie jest przymusem. Jednak większość z nas czuje się w obowiązku tę kopertę przygotować. Wiemy przecież, że każda ofiara zapisywana jest w kartotece domowników. Dla niektórych ludzi „koperta” jest okazją do wyrównania datków ( tacy), których nie składają jeśli nie uczestniczą często w niedzielnych mszach świętych. Muszę też zaznaczyć, że wielu  księży nie przyjmuje ofiary widząc, że u gospodarzy nie „przelewa się”i nie stać ich na wiele rzeczy.

Czas wizyty duszpasterskiej również jet  sprawą dyskusyjną. Zazwyczaj narzekamy, że jest ona zbyt krótka. Modlitwa, poświęcenie wodą, zapiski w kartotece. Ksiądz zadaje standardowe pytania o pracę, zdrowie czy szkołę dzieci. I już go nie ma. Średnio 12 minut  – tyle trwa wizyta księdza po kolędzie wyliczona przez  Szymona Hołownię (publicystę zajmującego się  tematyką religijną). Z drugiej strony często nie bardzo wiemy, jak się zachować, gdy ksiądz zagaja rozmowę, próbuje się czegoś więcej o nas dowiedzieć. Irytujemy się i traktujemy to jako wścibstwo. A przecież łatwo to zmienić. Wystarczy nie zapominać, że kapłan jest gościem w naszym domu i obowiązują nas wobec niego wszystkie te procedury, które obowiązują wobec każdego gościa. Zapewniam, że wówczas wizyta duszpasterska nie staje się problemem i przebiega w całkiem przyjemnej atmosferze.

Dla mnie kolęda jest możliwością przełamania anonimowości, sposobnością na poznanie i rozmowę z księdzem, którego widuję tylko podczas mszy. Poza tym jak co roku jest doskonałym czasem konfrontacji naszych poglądów, wymiany opinii czy podjęcia polemiki. Nie bójmy i nie wstydźmy się tego bo następna okazja ku temu będzie dopiero za rok.

Galeria

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry