Żołnierska elegia bohatera. RYSZARD DOWNAR-ZAPOLSKI. Zapomniany bohater Bitwy Warszawskiej 1920 r.

Tomasz Paciorek StowarzyszenieMPS

 3 kwietnia 2020    14:52

Szanowni Państwo,

zachęcam Państwa bardzo serdecznie do przeczytania kolejnego tekstu Ryszarda Mariana Sawickiego, regionalisty, pasjonata lokalnej historii, członka Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga na temat trzech bohaterów Bitwy Warszawskiej 1920 r., a w szczególności o „zapomnianym” bohaterze Ryszardzie Downar-Zapolskim.

Poniższy tekst jest również swego rodzaju hołdem, który składa autor w dniu imienin wyżej wymienionemu bohaterowi.

 

Ryszard Marian Sawicki

Autor publikacji p.t. "Marki 1920. Przedpole walk o Radzymin. Działania bojowe 85 Pułku Strzelców Wileńskich”.

Współautor publikacji z Janem Wnukiem p.t.: "Szlak Bojowy 85 Pułku Piechoty Strzelców Wileńskich”.

Współautor Publikacji z Markiem Roguszem p.t.: "Zielonka. Zapomniane lotnisko września 1939”.

Zapraszam do lektury.

3 kwietnia – imieniny Ryszarda

ŻOŁNIERSKA ELEGIA BOHATERA

Ryszardzie Downar Zapolski! Czyżby Polska zapomniała o Tobie? Piszę to żeby otrząsnąć się z poczucia wstydu jaki na nas wszystkich spoczywa w retorycznym zapytaniu - czy warto było płacić najwyższą cenę, gdy została ona zepchnięta w cień niepamięci i zapomnienia?

 

Ryszard Downar-Zapolski

Jeden z trzech wielkich bohaterów Bitwy Warszawskiej, śmiem twierdzić, że największy jeśli przyjmiemy kryteria:

1 – Pełnionej funkcji wojskowej w czasie trwania bitwy.

2 – Posiadany stopień wojskowy.

3 – Karta przebytych walk i potyczek.

4 – Umiejętności dowodzenia.

 

CHARAKTERYSTYKA BOHATERÓW

BOHATER PIERWSZY BITWY WARSZAWSKIEJ

Ksiądz Ignacy Skorupka

     Kapłan katolicki posługujący na parafiach rosyjskich guberni. Już w wolnej Polsce skierowany przez władze kościelne do notariatu Kurii Metropolitalnej w Warszawie. Równolegle pełnił posługę kapelana w Ognisku Rodziny Maryi przy ul. Zamojskiego na Pradze.

     W obliczu bolszewickiego zagrożenia 1920 r. ksiądz Ignacy prosi władze kościelne o zgodę na pełnienie funkcji kapelana wojskowego. Początkowo zgody nie uzyskuje. Dopiero wsparty wstawiennictwem biskupa polowego Wojska Polskiego Stanisława Galla zostaje z końcem lipca kapelanem wojskowym. "Będziesz kapelanem wojskowym, ale pamiętaj” - przestrzegał biskup do świeżo upieczonego kapelana: "Zawsze masz być z żołnierzami, czy na biwaku czy w pierwszej linii idących do bitwy. W żadnym wypadku nie wolno ci ich opuszczać”

      Po dopasowywaniu księdza do struktur wojskowych zostaje kapelanem 36 pułku Legii Akademickiej. Warszawa - wczesnym rankiem 13 sierpnia wyrusza ksiądz z żołnierzami w kierunku toczących się walk wraz z I batalionem Legii Akademickiej. Nazajutrz batalion spotyka się z bolszewikami.

     Do walki wchodzą kolejne kompanie, ksiądz obdziela żołnierzy medalikami. Wreszcie przyszła kolej na pierwszą kompanię. Żołnierze ładują broń. Nakładają bagnety. Ksiądz idzie z nimi.

     Młodzi żołnierze akademiccy w starciu z bolszewikami nie maja wielkich szans. Przygwożdżeni do ziemi nie wiedzą nawet, że od całkowitej zagłady ochroniła ich przybyła w ostatniej chwili z nad rzeki Czarnej pomoc żołnierzy 3 batalionu 15 pułku piechoty, zmuszając bolszewików do odwrotu. Ale gdzie jest ksiądz?

     Dopiero wieczorem znaleziono ciało  księdza z roztrzaskaną głową ekrazytowym pociskiem. (Pociski przeznaczone do wstzreliwania się, które po trafieniu wybuchały, powodując obłoczek dymu ułatwiający celowanie.) Jak do tego doszło? Odtwarzają przyczynę śmierci księdza. Jednak ustalona historyczna prawda nie pokrywa się z głoszonym patosem.

     Śmierć dopadła księdza pochylonego nad żołnierzem podczas udzielania ostatniego namaszczenia w obowiązku kapłańskiej posługi. Zabłąkana kula z ładunkiem ekrazytowym roztrzaskała bohaterskiemu księdzu głowę. Ksiądz Ignacy Skorupka po bitwie odznaczony został Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari, 11 sierpnia 2010r. Orderem Orła Białego.

     Ofiara księdza złożona na polu bitwy doceniona została przez społeczeństwo poprzez ufundowanie wspaniałego nagrobka, budową licznych pomników w kraju i za granicą, niezliczoną ilością nazwanych jego imieniem ulic.

Pomnik Ks. Ignacego Skorupki przed bazyliką katedralną św. Michała Archanioła i św. Floriana męczennika w Warszawie

 

BOHATER DRUGI BITWY WARSZAWSKIEJ

Por. Stefan Pogonowski

     Dowództwo obrony frontu północnego już po południu 14 sierpnia w obliczu niezwykle silnie wykonywanych ataków bolszewickich i ponowną utratą Radzymina dochodzi do przekonania, że I Armia wyznaczona do obrony Warszawy posiadanymi siłami nie obroni utraconych pozycji obrony. Potrzeba chwili nakazuje natychmiast skierować do walki będącą w odwodzie 10 dywizję stacjonującą w Jabłonnie (obecnie Legionowo).

     Generał Żeligowski: „Zdecydowałem wysłać natychmiast batalion, aby wesprzeć cofające się skrzydło dywizji Litewsko – Białoruskiej. W najgorszym przypadku batalion będzie osłoną prawoskrzydłową kierowanej właśnie do walki w rejon Nieporętu 10 dywizję. Poleciłem pułkownikowi Thommee wyznaczyć batalion i przysłać do mnie jego dowódcę. Za chwilę wszedł pułkownik Thommee z porucznikiem Pogonowskim, dowódcą 1 batalionu 28 pułku Strzelców Kaniowskich".

     Dzielny ten oficer, zwykle wesoły, pełen wiary w siebie, był blady i patrzył w ziemię. Dałem mu rozkaz, aby maszerował na rozwidlenie dróg wiodących do Wólki Radzymińskiej i Pustelnika, gdzie ma stanąć i nawiązać kontakt z oddziałami Dywizji Litewsko-Białoruskiej.

     Po odejściu por. Pogonowskiego zapytałem pułkownika Thomee co oznacza przygnębienie tego oficera. Co do mnie, to sądzę, że było to przeczucie rychłej śmierci. Takie objawy kilkakrotnie obserwowałem w ciągu wojny. Przed wieczorem I batalion przybywa do nakazanego rozkazem drogowego rozwidlenia. Postojowy odpoczynek i dalej leśną szosą ruszają, by wczesnym porankiem nawiązać wymienioną w rozkazie łączność. Nocne ciemności spowite w gęstej mgle, nieodłącznej siostrze podmokłych lasów, nie pomagają w marszu. Nie wiedzą, że wcześniej powstał nieobsadzony wyłom w II linii polskiej obrony, którą miał zatkać płk Grodzieński. Pierwsi korzystają z wyłomu bolszewicy. W ostrej rywalizacji prześcigają się kto pierwszy wejdzie do Warszawy. Oprócz „trofjejnych” zdobyczy czeka przecież jeszcze wyznaczona nagroda 40 tysięcy rubli dla każdego.

     Niepostrzeżenie przedzierają się siłami doborowych pułków syberyjskich  na Mostki Wólczańskie, zwane przez okolicznych „Wrotami Piekielnymi”. Syberyjscy komuniści ukryci w gęstym lesie przeczekują dalszą część nocy w drzemce, żeby rano zebrać siły i energicznie ruszyć niebronionym kierunkiem przez Olesin i Brudno, a tam jak na dłoni mają już Warszawę. Jak widać rachuby obu walczących stron rozminęły się całkowicie. Początek batalionowej kolumny por. Stefana Pogonowskiego dosłownie wpada na zaskoczonych bolszewików. Wywiązuje się chaotyczna walka w kompletnych ciemnościach. Brak rozpoznania nie pozwala na skuteczne dowodzenie. Jedynym drogowskazem są błyski karabinowego ognia i huk wystrzałów. Dzięki temu sytuacja wyjaśnia się z wolna.

     Polacy siłą karabinów maszynowych dziesiątkują bolszewików. Ci sądząc, że jakieś duże, polskie siły wchodzą do walkiustępują w popłochu.

     Godz. 1:00 w nocy. Wymiana ognia trwa. Por. Pogonowski trafiony bolszewicką kulą słabnie w oczach, a jednak nadal dowodzi batalionem. Jednak życie szybko ucieka z bohatera. Jeszcze świadomie przekazuje dowodzenie koledze porucznikowi Bosko. Nad ranem o godz. 5:00 umiera. Powszechnie uznany zostaje za bohatera, ale sztabowcy wojskowi z zimnym wyrachowaniem zarzucają, że gdyby przeżył trafił by pod sąd wojskowy. Powód: prowadził batalion nie regulaminowo. Bez marszowego ubezpieczenia kolumny w straże przednie, boczne i tylnie, czym naraził batalion na niekontrolowane spotkanie z wrogiem i straty, co sztabowcy zapewne dokładnie by wyliczyli. Cóż wojenna sława na pstrym koniu jedzie.

     Porucznik Stefan Pogonowski odznaczony został pośmiertnie Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Społeczeństwo w podzięce funduje bohaterowi okazały nagrobek w Łodzi, gdzie spoczął na wiecznej warcie. Wiele miast w Polsce i za granicą funduje tablice pamiątkowe.

Pomnik Stefana Pogonowskiego w Łodzi

 

Miasto Łódź w stulecie Bitwy Warszawskiej buduje w centrum miasta kilkumetrowy pomnik na cześć bohatera

 

BOHATER TRZECI BITWY WARSZAWSKIEJ

Kapitan Ryszard Downar Zapolski

     Kapitan Wojska Polskiego, zastępca dowódcy 85 pułku Strzelców Wileńskich i dowódca I batalionu tegoż pułku. Przebył wraz z pułkiem 800 kilometrowy, krwawy odwrót skutecznie powstrzymując marsz bolszewicki na Polskę. Był moment, że Naczelne Dowództwo utraciwszy całkowity kontakt z tą dzielną jednostką już spisywało ją na straty, a oni ukazywali się zdumionemu dowództwu wyrwawszy z okrążenia bez żadnych strat.

Fotografia z książki RM. Sawickiego pt.: "Marki 1920. Przedpole walk o Radzymin. Działania bojowe 85 Pułku Strzelców Wileńskich”

 

     W dniu 14 sierpnia Ryszard Downar Zapolski około godzi 8:00 rano maszeruje wraz z Pułkiem Wileńskim przez Marki na wschodnią rubież miejscowości - do Strugi. Jako jednostka wiodąca dostali rozkaz odbić utracony Radzymin. Ubezpieczać ich będzie po lewej stronie pułk Grodzieński. Stronę prawą ubezpiecza pułk Miński i Nowogródzki. Jest 14 Sierpnia 1920 r. Marecka Struga. Pułk Wileński jako pierwszy rusza na bolszewika

Opisu naocznego świadka

     "Po półgodzinnym przygotowaniu ogniowym naszych armat ruszyliśmy do ataku. Wysypywały się żwawo z cienia lasu nasze postacie, rozwijały się sprawnie linie tyralierskie i ruszały naprzód.

Hej koledzy! Pamiętacie jakeśmy to szli. Wyrównane prawie tyraliery, iskrzące się stalą wzniesionych bagnetów, na których igrało wesoło słońce poranne. Długi wąż strzelców posuwał się w kurzawie ognia spokojnie, miarowo jak na paradzie. A tych co patrzyli, z wysłanych delegacji i zagranicznych poselstw duma jakaś wzięła, podbiegli na skraj lasu z lornetkami w ręku nas podziwiali i "braves polonais” nazywali, w ręce z uciechy klaszcząc.

     Pamiętacie! Nikt się z nas nie zatrzymał, chyba, że dostał kulą w głowę, piersi lub serce. A kule leciały najpierw wysoko ponad naszymi głowami, a potem coraz niżej i niżej, i wzięły nas wreszcie na cel."

     Natarcie Wileńskich żołnierzy jest błyskawiczne i skuteczne. Godz. 11:00. Już w Radzyminie trwają walki uliczne. W południe II batalion pułku Wileńskiego złamał ostateczny opór wroga. Miasto było wolne. Niestety radość Polaków nie trwała zbyt długo. Zawracane siłą bolszewickiej kawalerii wystraszone znajdujące się już za miastem bolszewickie kompanie wracają. Jednocześnie zastopowana nocą pod Wólką Radzymińską przez batalion Pogonowskiego 21 Omska dywizja wraca do Radzymina. Tu wspólnie otaczają miasto. Polakom grozi całkowite zniszczenie. Topnieją Wileńskie szeregi. Próbują jednak wszelkimi siłami wyrwać się z zastawionej matni. W tej beznadziejnej już chwili pojawia się odwaga, doświadczenie i kunszt dowodzenia Ryszarda Downar Zapolskiego.

     Gromadzi zdezorientowanych żołnierzy. Zachowanym spokojem daje przykład. Ci obdarzając go wielkim zaufaniem. Spełniają każde jego polecenie. Ustawiony półkolem na szosie batalion Downara dokonuje cudów bohaterstwa, aby inne kompanie miały umożliwiony odwrót. Z furtki tej korzysta sam dowódca pułku major Bobiatyński. Do wycofania pozostało już niewielu żołnierzy, ale bolszewicy są już na kilkanaście kroków, gdy kapitan Downar Zapolski rozkazuje odwrót. Spokojnie z papierosem w ustach z resztką swojego batalionu odchodzi jako ostatni. Tu w Słupnie, na skrzyżowaniu dróg dosięga go bolszewicka kula. "No, na ten raz jestem już chyba zabity”. To jego ostatnie słowa. Żołnierze usiłują jeszcze zabrać swojego dowódcę, lecz nacierający bolszewicy to uniemożliwiają.

Fotografia z książki RM Sawickiego pt.: "Marki 1920. Przedpole walk o Radzymin. Działania bojowe 85 Pułku Strzelców Wileńskich”. Pierwszy od lewej: Ryszard Downar Zapolski. Trzeci od lewej to: dowódca pułku Wileńskiego mjr. St. Bobiatyński

 

     Szeleszczą karty oprawione złotem twego bohaterstwa Ryszardzie Downar Zapolski. Wielkie sprawy wielkich wymagają ofiar. A kiedy nazajutrz odbito twoje ciało byłeś obdarty do naga i bosy. Ty, co z  każdym żołnierzem dzieliłeś się choćby ostatnim kawałkiem chleba.

Mogiła Kapitana Ryszarda Zapolskiego -Downara na warszawskich Powązkach.

 

     Tak spoczywa Kawaler Orderu Virtuti Militari, największy bohater Bitwy Warszawskiej. Bohater spod Radzymina, Ryszard Downar Zapolski .

     Dlaczego nie przychodzą tu wielcy dostojnicy? Może udawać się wolą w inne miejsca zwabiani dźwiękami fanfar, łoskotem bębnów i blaskiem wypolerowanych orderów? Dla Ciebie pozostaje cisza zawsze przynależna do wieczności, czasem przyozdobiona cudowną muzą szeleszczących liści, przepleciona szczebiotem skrzydlatych braci. Byłeś Żołnierzem, więc kochałeś prostotę i tu ją masz. Ożywioną kwieciem pamięci od szkolnej młodzieży ze Słupna. Niechże więc Pamięć i Wspaniałe Serca Polskiej Młodzieży otworzą sumienia innym, by od tego miejsca zachować pamięć o Tobie.

Zastępca Dowódcy 85 Pułku Piechoty Strzelców Wileńskich. Kapitan Ryszard Downar Zapolski. Cmentarz Powązkowski Brama 6. Kwatera 234

Tekst: Ryszard Marian Sawicki

Opracowanie: Tomasz Paciorek

Foto: Internet, archiwum własne.

 

 

Galeria

zdjecie: 129149
fot. 1
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 5
fot. 6
zdjecie

Tomasz Paciorek

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów doktoranckich w zakresie ekonomii w Instytucie Pracy i Spraw Socjalnych w Warszawie. Pracownik w administracji państwowej.

Pasjonat lokalnej historii, autor licznych opracowań na temat Marek, członek Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga. Od 2010 r. radny miasta Marki.

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry