6. kolejka - Świetny mecz In Plusu z Titans!

Mikołaj Szczepanowski MareckaLigaFutsalu

 26 marca 2012    21:45

6kolejka




In Plus - Titans 14:12

IMG_2984

W tym meczu było wszystko czego oczekiwali kibice. Spotkanie toczyło się w niesamowitym tempie. Zawodnicy obydwu zespołów zaserwowali nam dużą dawkę emocji. Walka na parkiecie trwała od pierwszej do ostatniej minuty. Rezultat spotkanie rozstrzygnął się dopiero w samej końcówce, a zawodnicy In Plusu schodzili do szatni myśląc, że przegrali.
Mecz lepiej rozpoczął Titans, który po bramce Sebastiana Tatunia prowadził 1:0. Chwilę później padła kolejna bramka dla graczy w białych koszulkach. Trzeba przyznać, że było to zasłużone prowadzenie zawodników braci Tatuń. Wyszli oni na parkiet bardzo zmobilizowani i od samego początku widać było po ich grze ogromną chęć zwycięstwa. Grali bowiem o pozycje vice lidera MLF. In Plus, chyba zaskoczony tak dobra postawą przeciwnika, nie miał żadnego pomysłu na skuteczną grę. Dodatkowo bardzo proste błędy popełniali jego obrońcy. Grzegorz Polak wziął na siebie zadanie wyłączenia z gry Sebastiana Ryńskiego i przez większość meczu wychodziło mu to dosyć dobrze. Na pewno lider "księgowych" odczuł nie raz pojedynki z obrońcą Titansów. Dzięki tak dobrej organizacji
gry zawodnicy Arura Tatunia prowadzili do przerwy w pełni zasłużenie.

IMG_2966

Druga połowa rozpoczęła się od ataków In Plusu. Robert Różycki starał się jak mógł, aby zmobilizować swoich kolegów do większego wysiłku. Jednak pomimo kilku groźnych okazji to nadal mecz kontrolowali przeciwnicy. Tak było do 38 minuty, w której wydarzyło się coś nieoczekiwanego.
Titans pewnie prowadząc 9:3 dał sobie wbić w ciągu minuty aż 3 bramki, a 60 sekund później stracił kolejną. W ekipie Patryka Galla pojawiła się nadzieja na osiągnięcie korzystnego wyniku. Natomiast u przeciwników wielka konsternacja. Od tego momentu mecz przybrał jeszcze szybsze tempo niż do tej pory. Ostatnie 10 minut meczu to szaleńcze ataki z obydwu stron. Co chwilę padają bramki dla którejś z drużyn. W zawodników In Plusu wstąpiły nowe siły, Titans jakby z nich opadł. Na 2 minuty przed zakończeniem meczu był remis 12:12. W nerwowej końcówce więcej zimnej krwi zachował In Plus, który wykorzystał niefrasobliwość obrońców Titansu i zdobył dwie decydujące bramki. Zawodnicy tak bardzo byli pochłonięci grą, że nie wiedzieli kto ostatecznie wygrał. Kiedy wszyscy zostali poinformowani o końcowym wyniku Robert Różycki krótko i trafnie podsumował ten mecz mówiąc, że zawsze gra się do końca. Z perspektywy kibica najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis, ale In Plus pokazał, że jest zgranym i klasowym zespołem. W ich szeregach numerem jeden był tego dnia Robert Różycki, który oprócz dobrej gry doskonale zmobilizował swoją drużynę do walki.
Cichym bohaterem był także Maciej Łysiak, który w kluczowych momentach ratował swój zespół przed utratą bramek.
W Titansie na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim po raz kolejny Daniel Bogusz, który zdobył 5 bramek dla swojej drużyny. Nie udałoby mu się to jednak be wsparcia braci Tatuń, Łukasza Trzaskomy oraz Grzegorza Polaka.

Gole
Titans:
S. Tatuń 4'
Bogusz 8' 20' 27' 41' 42'
Myrcha 13'
Ł. Trzaskoma 16' 30' 48'
Polak 33'
Lubowicki 35'
In Plus:
K. Ryński 9' 42' 45'
S. Ryński 11' 38' 39' 48'
Częścik 31' 39'
Różycki 39' 46' 47' 49'
Sarnacki 49'

Zawodnik meczu: Robert Różycki (In Plus)

Lider swojej drużyny w tym meczu. Oprócz kilku bramek i asyst na uwagę zasługuje jego postawa w momencie przegrywania. Skutecznie poderwał do walki swój zespół w bardzo trudnym dla niego momencie.

Lisek - Fomar 14:7
IMG_3022

Początkowo był to bardzo wyrównany mecz. Tradycyjnie jednak do momentu, w którym z sił nie opadli zawodnicy Fomaru. Lisek stawił się w mocno okrojonym składzie. Zabrakło przede wszystkim Adama Styczyńskiego, którego z konieczności musiał w bramce zastąpić Robert Paciorek. Fomar natomiast z bramkarzem, ale bez zawodników rezerwowych. Szkoda, że nie stawili się choćby Ratke z Kaczmarczykiem ponieważ byłaby duża szansa na zdobycie trzech punktów. Mecz właściwie bez jakiejkolwiek historii. Obie drużyny sparwiały wrażenie jakby marzyły o jak najszybszym zakończeniu nie tylko meczu, ale i całej ligi. W ekipie Fomaru szanse zaprezentowania się dostali zawodnicy, którzy do tej pory grali nieco mniej czasu. Dzięki temu Adam Fronczek miał możliwość strzelenia kilku bramek. Był to jeden z najjaśniejszych punktów w swojej drużynie. Oprócz niego nieźle zaprezentował się Robert Waśniewski, który nie poddawał się do samego końca. W Lisku najlepiej prezentował się Tomasz Nilipiński. Momentami wydawało się, że tylko on poważnie podchodził do tego meczu. Dobrze grali też Grochowski z Jaskiem. Czasem jednak sprawiali wrażnie jakby rywalizowali nie tylko z Fomarem, ale i ze sobą. Lisek wygrał co by nie mówić ważne spotkanie, ale podsumowując można stwierdzić, że mecz po prostu się odbył.

Gole
Lisek:
Grochowski 6' 13' 42' 43'
Jasek 11' 44' 45' 49'
Łapiński 13'
Wojda 15' 46'
Nilipiński 18' 23' 31'
Fomar:
Bogdanowicz 7'
Fronczek 8' 12' 16' 17' 32'
Rasiński 48'


Zawodnik meczu: Tomasz Nilipiński (Lisek)

Wykonywał czarną robotę w swojej drużynie. Zdobył kilka bramek a przy większości pozostałych asystował.

TB - Niespodzianka 5:28

IMG_3160

Radosny futbol zaprezentowali nam przede wszystkim zawodnicy Niespodzianki. Wygrali oni co prawda bardzo wysoko, ale w ich grze momentami było dużo zabawy. TB natomiast strzeliło 5 bramek, najwięcej w tegorocznych rozgrywkach. Trzeba podkreślić, że mimo wysokich porażek zespół ten pokazuje olbrzymi charakter. W każdym meczu grają do końca i nie poddają się. Ich postawa zasługuje na słowa szacunku i uznania. W tym meczu na wyróżnienie zasługuje u nich dwóch zawodników: Kamil Deptuła oraz Maciej Wojciechowski. Pierwszy z nich strzelił 3 bramki i stwarzał największe zagrożenie pod bramką Ratajczyka. Drugi zaś musiał tego dnia zastąpić w bramce Pawła Skroka i w głównej mierze dzięki jego odważnej postawie TB straciło "tylko" 28 bramek.
Niespodzianka stawiła się na ten mecz wyjątkowo w mniejszej liczbie graczy. Dzięki temu mogli oni zagrać w większym wymiarze czasu. Przy takiej okazji Piotr Jaros pobił rekord zdobytych bramek w jednym meczu. Tego dnia zdobył ich aż 13. Mógł oczywiście znacznie więcej, ale w wielu sytuacjach podawał lepiej ustawionym kolegom. Trio Jaros-Ciszewski-Wasiak co chwilę rozmontowywało całą drużynę TB. Wspierali ich na zmianę Sławomir Kozłowski, Piotr Ruciński i Mariusz Boczoń. Każdy z nich wpisał się w tym meczu przynajmniej raz na listę strzelców. Swoją bramkę zdobył także bramkarz Niespodzianki, Krzysztof Ratajczyk.

Gole:
TB
Deptuła 17' 25' 42'
Jaczewski 47'
P.Bogusz 50'
Niespodzianka
P. Jaros 1' 14' 17' 19' 21' 23' 26' 27' 33' 34' 36' 43' 45'
Ciszewski 4' 5' 22' 30' 31' 37' 38' 46'
Wasiak 6' 38'
Boczoń Mariusz 6'
Ruciński 9'
S. Kozłowski 28' 43'
Ratajczyk 40'


Zawodnik meczu: Piotr Jaros (Niespodzianka)

Zdobył 13 bramek, przy kilku innych asystował, oddał niezliczoną liczbę strzałów. Tradycyjnie najgroźniejszy zawodnik Niespodzianki.

relacje: mb opracowanie: msz


TERMINARZ:

Niespodzianka - Titans 18.00
In Plus - Lisek 19.00
Fomar - TB 20.00

strzelcy_6kolejka

5kolejki6

Galeria

fot. 1
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 5
fot. 6
fot. 7
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry