Ciekawy występ Galacticos!

Mikołaj Szczepanowski MareckaLigaFutsalu

 20 stycznia 2013    18:10

[gallery]2. kolejka za nami!

Galacticos 14:9 Fomar



Spotkanie Galacticos z Fomarem zainaugurowało 2 kolejkę MLF. A zatem najmłodszy wiekowo zespół Ligi mierzył się z doświadczoną ekipą Roberta Waśniewskiego. Obydwie drużyny przegrały w 1 kolejce, więc można było oczekiwać, że nikt nie odstawi w tym meczu nogi.

Już w 2 minucie wynik otworzył Mateusz Dominiak, który nieszczęśliwie interweniując skierował piłkę do własnej siatki. Galacticos nie cieszyli się z prowadzenia zbyt długo, gdyż w 4 minucie wyrównał lider Fomaru, Przemek Styczyński. Cóż z tego, skoro dosłownie chwilę później znowu samobójczą bramkę zaliczył Kaczmarczyk, a w 6 minucie podwyższył Maliński i debiutanci prowadzili 3:1. Gracze Fomaru strzelili 3 gole ale przegrywali - niecodzienna sytuacja. Fomar stosował wysoki presing, ale grająca bez kompleksów młodzież radziła sobie bardzo dobrze. Szybka wymiana podań i pozycji pozwalała Galacticos prowadzić grę. Spotkanie nabrało szalonego tempa między 8 a 11 minutą. Oglądaliśmy prawdziwą wymianę ciosów. W przeciągu trzech minut padły cztery gole, przy czym Galacticos zmarnowali kilka świetnych sytuacji, wybronionych przez Dariusza Wasia. Przy stanie 4:4 tempo nieco spadło, ale wydawało się, że Fomar po słabym początku, przejmie kontrolę nad grą. Ich taktyka długich piłek od bramkarza zdawała się odpowiednia. Tymczasem Galacticos odzyskali animusz i do przerwy dołożyli dwie bramki - trafiali Bujalski i Simborski.

Po przerwie debiutanci MLF nie zwolnili tempa. Wprawdzie w 23 minucie samobójcze trafienie zaliczył Kuba Maliński, ale już minutę później dwa szybkie ciosy zadali Simborski i Bujalski. Fomar musiał atakować i nadziewał się na kontry. Przez następne minuty bramki zdobywali kolejno Nowak, Bujalski i 2 razy Styczyński. W 34 minucie koncentracja Fomaru wypaliła się. Galacticos strzelali gole po prostych błędach bramkarza lub obrońców rywali. Sami natomiast bardzo ofiarnie bronili własnej bramki. Kilkakrotnie zawodnicy z pola wybijali piłkę z linii bramkowej. Ostatnie dwie minuty przyniosły rozluźnienie w szeregach debiutantów. Przy stanie 13:7 byli pewni zwycięstwa. To pozwoliło Mateuszowi Dominiakowi na zdobycie dwóch bramek, na które odpowiedział tylko Kuba Nowak. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 14:9 dla Galacticos.
Młoda drużyna Galacticos udowadnia, że może być czarnym koniem rozgrywek. Już w 1 kolejce napędzili stracha Estudiantes. Tym razem zwyciężyli, po bardzo dobrym meczu. Niedobory fizyczne nadrabiają kombinacyjną, zespołową grą i brakiem kompleksów. Natomiast Fomar znowu pokazał, że w trakcie meczu gubi koncentrację. Przy stanie 4:4 powinni byli narzucić swój styl i przesądzić wynik na swoją korzyść. Bramki w 2 połowie tracili głównie wskutek błędów własnych.

Zawodnik meczu: Fabian Bujalski (Galacticos)

4 bramki i 3 asysty to wystarczająca rekomendacja na bohatera meczu. Dodajmy, że ten zawodnik uczestniczył czynnie w każdej akcji swojego zespołu. Przez cały czas, jaki spędził na parkiecie, był bardzo aktywny i na nim opierała się gra Galacticos.


GALACTICOS:

samobójcza 2
Pisarski 5
Maliński 6, 34, 35
Bujalski 9, 15, 24, 31
Simborski 17, 24, 36
Nowak 29, 38

FOMAR:

Styczyński 4, 9, 30, 33
Ratke 8, 11
samobójcza 23
Dominiak 34, 38

*

AMATORS - NIESPODZIANKA 4:8



Zdecydowanym faworytem tego meczu meczu była Niespodzianka, która wzmocniła się m.in. Łukaszem Zalewskim, Mariuszem Ciszewskim oraz Hubertem Sochackim. Dwaj pierwsi to podstawowi zawodnicy drużyny, która przed rokiem wywalczyła mistrzostwo MLF-u. Natomiast Sochacki to bardzo ciekawy transfer, który okazał się strzałem w "10" w kontekście tego meczu.
O dziwo jednak jako pierwsi bramkę zdobyli zawodnicy Amatorsów. Już w 1 minucie po błędzie defensywy rywala bramkę zdobył Adrian Szubierajski. Zbyt rozluźniona Niespodzianka szybko musiała zejść na ziemię. Wyrównanie nastąpiło w 6 minucie po celnym strzale Grzegorza Polaka. Minutę później goście wyszli na prowadzenie za sprawą Damiana Pacuszki. Gdy w 9 minucie kolejną bramkę dołożył Hubert Sochacki to wydawało się, że Niespodzianka weszła na właściwy tor. Jednak ambitnie grający Amatorsi co chwilę groźnie atakowali i tylko dzięki kapitalnej postawie Łukasza Bestrego Niespodzianka mogła dalej cieszyć się z prowadzenia.
W 13 minucie kontaktową bramkę zdobył Krzysztof Woźniak. Ta sytuacja jeszcze bardziej zmobilizowała "niebieskich", którzy poczuli, że można nawiązać równorzędną walkę z rywalem. Kolejne próby Woźniaka oraz Szubierajskiego nic jednak nie dawały ponieważ w bramce jak w transie uwijał się Bestry. Ataki Amatorsów przeplatały się z groźnymi akcjami Niespodzianki. Tego dnia jednak również w tym zespole szwankowała skuteczność. Doskonałych okazji nie wykorzystali bowiem Pacuszka oraz Zalewski, który po składnej akcji trafił w słupek. Dopiero tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę bramkę zdobył Sochacki. Wydawało się, że gol do szatni podłamie zawodników gospodarzy. Jednak nic bardziej mylnego.
Tuż po rozpoczęciu drugiej odsłony na listę strzelców wpisał się ponownie Woźniak i jest już tylko 4:3 dla Niespodzianki. Znowu pojawiła się nadzieja w szeregach Amatorsów na korzystniejszy rezultat. Nie byli jednak tym razem w stanie wskórać więcej. Na taki obrót sprawy złożyło się kilka czynników. Po pierwsze zbyt wąska kadra. Zmęczenie dało się w końcu we znaki i nie było szans na oszukanie organizmów. To co stało się ich bolączką okazało się w tym meczu atutem Niespodzianki. Liczna kadra sprawiła, że faworyt mógł z czasem wypunktować rywala jak rasowy bokser. Za zmęczonego zawodnika mógł w każdej chwili wejść następny, który zdołał już odpocząć. Bramki Pacuszki, Zalewskiego, Sochackiego oraz Polaka pogrzebały jakiekolwiek szanse Amatorsów na choćby remis w tym spotkaniu. Drugim czynnikiem, który sprawił, że wynik był taki a nie inny, była osoba Łukasza Bestrego. Golkiper Niespodzianki wyrasta na czołowego bramkarza ligi, którego umiejętności docenili przede wszystkim rywale. Słów pochwał pod jego adresem nie szczędził żaden zawodnik przeciwnej drużyny.
Taki obrót meczu sprawił, że nawet zdobyta przez Adriana Szubierajskiego bramka w końcówce spotkania, zmniejszyła jedynie rozmiar porażki.
Lider MLF wygrał drugi mecz z rzędu, ale w ich grę momentami wdzierał się niepotrzebny chaos. Amatorsi nie byli w stanie tego wykorzystać, ale kolejni rywale już mogą. Żeby myśleć o realnym wygraniu ligi muszą wyeliminować proste błędy, zwłaszcza w defensywie. Powinni też poprawić nieco skuteczność. Ciężkie mecze dopiero przed nimi. Rywale na pewno będą jeszcze bardziej wymagający i zmobilizowani ponieważ każdy chce "bić lidera".
Amators natomiast z całą pewnością nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Jego zawodnicy udowodnili, że są w stanie nawiązać walkę z każdym przeciwnikiem. W tym spotkaniu były takie momenty. Teraz trzeba skupić się na tym, aby udało się tak grać przez pełne 40 minut. To oraz wzmocnienie się kilkoma zawodnikami może być kluczem do walki o czołowe lokaty.

Zawodnik meczu: Bestry Łukasz (Niespodzianka)

Golkiper Niespodzianki w kolejnym meczu udowodnił, że jest pewnym punktem zespołu. Posiada ponad przeciętne umiejętności, które z klasą docenili przeciwnicy. W wielu sytuacjach wybronił strzały Amatorsów w sposób znany chyba tylko sobie.

AMATORS:

Szubierajski 1, 38
Woźniak 13, 23

NIESPODZIANKA:

Polak 6, 37
Pacuszka 7, 26
Sochacki 9, 20, 33
Zalewski 29

*

ESTUDIANTES - LISEK 5:3



Przed tym spotkaniem w roli faworyta typowano Liska. Drużyna Grzegorza Wojdy zrehabilitować się za porażkę w poprzedniej kolejce z Titansem. Podrażnieni zawodnicy gości nie spodziewali się chyba, że Estudiantes aż tak ich zaskoczy. Skazywany na porażkę zespół Sebastiana Puławskiego zgłosił do rozgrywek swoją nową broń, Rafała Barzyca. Broń, która wypaliła i to z rażącą siła.
Mecz od samego początku był bardzo zacięty i wyrównany. Nie brakowało walki oraz spięć, niekiedy jednak zupełnie niepotrzebnych. Obydwie drużyny starzały sobie dogodne okazje, ale za każdym razem brakowało kropki nad "i". Optyczna przewagę miał Lisek, ale to Estudiantes stwarzało groźniejsze sytuacje. Dodatkowo bardzo dobre zawody rozgrywał w ich bramce kapitan, Sebastian Puławski, który nie dawał się zaskoczyć przede wszystkim Mateuszowi Gołaszewskiemu. Wynik spotkania otworzył dopiero w 12 minucie wspomniany wcześniej Rafał Barzyc. Gol strzelony przez tego zawodnika mocno zdziwił przeciwników. Z pewnością nie tak sobie wyobrażali ten mecz. Dodatkowo w 17 minucie ponownie "ukąsił" Barzyc i było już 2:0. W szeregach Liska pojawiła się nerwowość, gdyż zdawali sobie sprawę, że korzystny wynik co raz bardziej się od nich oddala. Do przerwy wynik nie uległ zmianie i Estudiantes zasłużenie prowadziło.
Tuż po zmianie stron sygnał do ataku dał Tomasz Popiół, który zdobył kontaktową bramkę dla swojej drużyny. 3 minuty później znów w roli głównej Barzyc i znów dwubramkowe prowadzenie gospodarzy. Gdy wydawało się, że kolejne bramki dla Estudiantes są kwestią czasu, niespodziewanie do głosu doszli przeciwnicy. Za sprawą dwóch goli Gołaszewskiego doprowadzili do wyrównania i mecz zaczął nam się od nowa. Ostatnie 10 minut tego spotkania miało niesamowite tempo. Na parkiecie królował nie kto inny jak Rafał Barzyc. Z przyjemnością patrzyło się na grę tego zawodnika, który dosłownie wkręcał po kolei kolejnych zawodników Liska. Jedynym sposobem na jego zatrzymanie były niezbyt przyjemne faule. Najlepszy na placu zawodnik niczym się jednak nie przejmował i w 35 minucie zdobył kolejną bramkę. Lisek starał się doprowadzić do remisu, ale ostateczny cios należał znów do Barzyca, który w dogodnej dla siebie sytuacji dostrzegł lepiej jeszcze ustawionego partnera i dograł mu piłkę tak, że temu nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w siatce. Zatem ostatecznie 5:3 dla Estudiantes, które w pełni zasłużyło na wygraną, choć dla wielu była ona zaskoczeniem.
Kapitalne zawody rozegrał Rafał Barzyc. Młody "Ziutek" prawdziwą piłkarską klasę. Zdobył 4 bramki, a przy ostatniej zaliczył asystę. Nie można jednak powiedzieć, że w pojedynkę wygrał ten mecz. Nie udałoby się to bez bardzo dobrej postawy w bramce Sebastiana Puławskiego, nieustępliwej grze Przemka Maciaszka oraz waleczności braci Pszczółkowskich. Cały zespół spisał się tego dnia na "piątkę".
Lisek natomiast kolejny raz nie wykorzystuje drzemiącego w nim potencjału. Być może wpływ na to ma nerwowość w drużynie, gdy ta traci bramki. Jeżeli uda im się odpowiednio zmobilizować i ostudzić emocje to zwycięstwa przyjdą bardzo szybko. Utrata tylko pięciu goli to też zasługa dobrej postawy Adama Styczyńskiego.

Zawodnik meczu: Barzyc Rafał (Estudiantes)

Dokładny opis jego wyczynów znajduje się w relacji wyżej. Kapitalny mecz, 4 bramki i asysta mówią same za siebie.

ESTUDIANTES:

Barzyc 12, 17, 25, 35
Maciaszek 38

LISEK:


Popiół 22
Gołaszewski 28, 30

*

TB - R.K.S HUWDU 3:13



Obydwie drużyny przystępowały do tego meczu z zerowym stanem konta. Jednak nastroje obydwu ekip były z goła różne. TB uległ w poprzedniej kolejce wyraźnie Niespodziance, natomiast R.K.S przegrał z In Plusem, ale po bardzo dobrej grze.
Wszyscy byli ciekawi, czy to może właśnie to spotkanie będzie w końcu przełamaniem niemocy przez zespół Mikołaja Szczepanowskiego.
Niestety już pierwsze 10 minut wskazywało, że jeszcze długa droga przed nimi. Do tej minuty R.K.S prowadził już 3:0 po bramkach Patryka Marchewki oraz dwóch Dutkiewicza. Wynik ten mógł, a nawet powinien być wyższy, ale dobrze bronił Piotr Sobolewski.
TB ograniczało się w tym czasie do nielicznych kontr, a najgroźniejszą sytuację stworzył sobie Maciej Wojciechowski. Jednak piłka po jego strzale minimalnie przeszła obok słupka. W tym przypadku ku wielkiemu zaskoczeniu jednak co się odwlecze to.. W 12 minucie bramkę dla TB zdobywa Paweł Jaczewski. Mija minuta i ten sam zawodnik pokonuje Klefasa po raz drugi. W tym momencie zapachniało zbliżającą się sensacją. Na pewno w głowach zawodników gospodarzy zapaliła się iskierka nadziei. Jednak R.K.S to na tyle doświadczona i zgrana drużyna, że szybko się otrząsnęli i jeszcze w tej samej minucie podwyższyli prowadzenie. O tego momentu gra toczyła się już tylko do jednej bramki. Właściwie bramki zdobywali na zmianę Basiuk z Dutkiewiczem. Po jednej dołożyli jeszcze Mikulski i Marchewka, a dla TB Suski. Wynik końcowy to 13:3 dla R.K.S Huwdu. Dobra i zespołowa gra R.K.S-u sprawiła, że TB nie poprawił swojej zdobyczy punktowej. Dziś widać było w ich grze wyraźne przebłyski, a to może być dobrym prognostykiem przed kolejnym meczem.

Zawodnicy meczu: Basiuk Adrian i Dutkiewicz Bartek (R.K.S Huwdu)

Obaj zdobyli w tym meczu po 5 bramek. Ich współpraca przynosi doskonałe efekty. Jest to jeden z najgroźniejszych duetów MLF.

TB:

Jaczewski 12, 13
Suski 33

R.K.S HUWDU:

Marchewka 3, 23
Dutkiewicz 8, 10, 13, 26, 38
Basiuk 15, 16, 18, 36, 39
Mikulski 35

*

IN PLUS - TITANS 11:6



To spotkanie awizowane było jako hit 2 kolejki MLF-u. Spotkały się bowiem druga z trzecią drużyną zeszłorocznej edycji. W poprzednich meczach pomiędzy tymi zespołami zawsze były duże emocje oraz walka od pierwszej do ostatniej minuty. Nie inaczej było i tym razem, choć TITANS przystąpił do meczu poważnie osłabiony. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Łukasz Trzaskoma. Zabrakło także innego podstawowego zawodnika, Michała Myrchy. In Plus w możliwie najsilniejszym składzie. Jedyna zmiana nastąpiła w bramce- Pawła Skroka zastąpił Maciej Łysiak. "Księgowych" wzmocnił w tym meczu nieobecny przed tygodniem, Marcin Częścik.
Pierwsze minuty były dosyć nerwowe w obydwu zespołach. Zawodnicy jakby wzajemnie się badali na co ich stać. Ataki były przeprowadzane nieco chaotycznie, ale wraz z upływem czasu wszystko się ustabilizowało. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, ale strzały Madeja mijały cel. W odpowiedzi strzał Łukasza Lewandowskiego, ale również bez powodzenia. W 8 minucie pada pierwsza bramka w tym meczu. Jej strzelcem zawodnik Titansów, Rafał Klech. Zawodnicy Artura Tatunia długo nie cieszyli się jednak z prowadzenia ponieważ swój "show" rozpoczął Michał Madej. Najskuteczniejszy zawodnik MLF-u w ciągu pięciu minut zdobył 5 bramek i tym samym wyprowadził In Plus na wysokie prowadzenie. W 17 minucie bramkę zdobył Łukasz Lewandowski, ale znów szybka odpowiedź gospodarzy, którzy dorzucili dwa trafienia. Bramka Rafała Klecha w 20 minucie ustaliła wynik do przerwy na 7:3 dla zeszłorocznego wicemistrza.
Po przewie In Plus kontrolował przebieg gry pomimo ambitnej gry Titansów. Na chwilę do głosu doszedł Daniel Bogusz, ale jego dwie bramki tylko zmniejszyły rozmiar porażki. Ostatecznie "księgowi" wygrali 11:6 i pokazali, że są w wysokiej formie.
Mogliśmy w tym meczu oglądać bardzo ciekawe pojedynki Madeja z Boguszem. Niektóre z nich przekraczały przepisy, ale wszystko zgodnie z duchem walki. Znów skutecznością błysnął Michał Madej, który potwierdza aspiracje do zdobycia tytułu króla strzelców. Na wyróżnienie zasługuje także Bartek Wilczyński, który jest ostoją defensywy swojej drużyny. W zespole Titansów warto docenić ambitną grę do samego końca wszystkich zawodników. Daniel Bogusz starał się jak mógł, ale tego dnia mu "czegoś" zabrakło, a może kogoś. Dobre zawody rozegrał strzelec dwóch bramek, Rafał Klech. Duża aktywnością i wolą walki wykazywał się Artur Tatuń. Ale tego dnia za mało było argumentów przemawiających na ich korzyść.

Zawodnik meczu: Madej Michał (In Plus)

Kolejny bardzo dobry mecz w jego wykonaniu i ponownie 5 bramek na koncie. Wykorzystuje swoje sytuacje bezbłędnie i z zimną krwią jak rasowy napastnik.

IN PLUS:

Madej 9, 10, 11, 12, 13
Kamil Ryński 18
Gall 20, 38
Sebastian Ryński 22, 29
Częścik 35

TITANS:

Klech 8, 20
Lewandowski 17
Młynarski 25
Bogusz 37, 38

relacja: mb., Krzysztof Bryk oprac.: msz.





Galeria

zdjecie: 47695
fot. 1
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 5
fot. 6
fot. 7
fot. 8
fot. 9
fot. 10
fot. 11
fot. 12
fot. 13
fot. 14
fot. 15
fot. 16
fot. 17
fot. 18
fot. 19
fot. 20
fot. 21
fot. 22
fot. 23
fot. 24
fot. 25
fot. 26
fot. 27
fot. 28
fot. 29
fot. 30
fot. 31
fot. 32
fot. 33
fot. 34
fot. 35
fot. 36
fot. 37
fot. 38
fot. 39
fot. 40
fot. 41
fot. 42
fot. 43
fot. 44
fot. 45
fot. 46
fot. 47
fot. 48
fot. 49
fot. 50
fot. 51
fot. 52
fot. 53
fot. 54
fot. 55
fot. 56
fot. 57
fot. 58
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry