Za nami świetna kolejka! Były "Niespodzianki"!

Mikołaj Szczepanowski MareckaLigaFutsalu

 4 lutego 2013    23:00

Za nami niesamowita kolejka, obfitująca w emocjonujące pojedynki! Zapraszamy do relacji!


AMATORS - TITANS 5:24



4 kolejkę MLF 2013 rozpoczynał mecz Amators z TITANS. Przed tym spotkaniem w nieco lepszej sytuacji była drużyna Artura Tatunia, która miała na swoim koncie 6 pkt. Ich przeciwnicy zgromadzili o trzy oczka mniej. Mogliśmy spodziewać się zatem zaciętej rywalizacji.
Wymarzony początek meczu zanotował Amators, który za sprawą Mariusza Fortuny oraz Piotra Rutkowskiego szybko objął dwubramkowe prowadzenie. Po chwili jednak do głosu doszli Titansi, którzy w mgnieniu oka diametralnie odwrócili losy meczu. Najpierw doprowadzili do remisu, a po chwili mogli już się cieszyć z dwubramkowego prowadzenia. W tym okresie gry na szczególną uwagę zasługuje akcja przeprowadzona w piątej minucie przez zespół gości. Wyprowadzający piłkę Daniel Bogusz zagrał ją do niepilnowanego Michała Myrchy. Zawodnik Titansów mógł pokusić się o strzał na bramkę Zycha, ale w ostatniej chwili przytomnie dograł piłkę piętą do lepiej ustawionego Sebastiana Tatunia. Napastnikowi gości nie pozostało nic innego jak umieścić piłkę w bramce.
W tym momencie wydawało się, że po kiepskim początku, zawodnicy Artura Tatunia opanowali sytuację na parkiecie. W 7 minucie kontaktową bramkę zdobył jednak Szafrański. Amatorsi wyczuli swoją szansę i rzucili się do ataku. Nie udało im się zdobyć jednak bramki ponieważ dwie doskonałe okazje zmarnował Adrian Szubierajski. Co nie udało się jemu, udało się za to Danielowi Boguszowi, który dwukrotnie pokonał Zycha. Goście pomimo prowadzenia nie mogli czuć się jednak zbyt pewnie. Amatorsi mieli cały czas swoje okazje, ale albo na ich drodze stawał Masiak, albo ich strzały mijały bramkę przeciwnika. W 16 minucie Szubierajski wreszcie trafił do siatki i było już tylko 4:6. Minutę później ten sam zawodnik fantastycznie uderzył lewą noga, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Mimo kolejnych sytuacji z obu stron wynik nie uległ zmianie i tym samym Titansi dowieźli do przerwy prowadzenie. Pierwsze 20 minut mocno dało się we znaki zwłaszcza zawodnikom Mariusza Fortuny, którzy przybyli bez ani jednego rezerwowego. Odpoczynek w przerwie miał zregenerować ich organizmy by uzyskać siły na dalszą część rywalizacji. Wynik był bowiem ciągle sprawą otwartą. Właściwie można śmiało stwierdzić, że dwubramkowe prowadzenie jest w futsalu znikomą przewagą. Wszystko jednak zweryfikować miał parkiet.
Ten kto liczył, że druga połowa nadal będzie wyrównana musiał przecierać oczy ze zdumienia. Nikt chyba bowiem nie spodziewał się takiego przebiegu drugich dwudziestu minut. Brak sił w szeregach Amatorsów dał o sobie znać po kilku minutach. Ich problemy bezlitośnie wykorzystywali zawodnicy TITANS. Brylował w tym głownie jeden zawodnik- Daniel Bogusz. To co wyprawiał ten napastnik zasługuje na wielkie słowa uznania. Co chwilę w protokole meczowym wpisywać musiano jego nazwisko w rubryce "strzelec". Zawodnik Titansów zdobył łącznie w całym spotkaniu aż 18 bramek, w tym 14 w drugiej połowie. Drużyna Artura Tatunia po prostu zdeklasowała Amatorsów. Gra toczyła się tylko do jednej bramki. Sporadyczne ataki gospodarzy można policzyć na palcach jednej ręki. Jedyne trafienie dla graczy w niebieskich koszulkach zaliczył Mariusz Fortuna. Z całą pewnością miażdżąca przewaga Titansów w dużej mierze spowodowana była brakiem możliwości zmian w szeregach przeciwnika. Dodatkowo na niezbyt dobrą grę Amatosrów wpływ miały niepotrzebne kłótnie miedzy zawodnikami. Zwycięstwo gości było w pełni zasłużone i bardzo przekonywujące. Styl odniesionego zwycięstwa robi wrażenie a gra Daniela Bogusza jeszcze większe. W drugiej odsłonie oprócz niego na listę strzelców wpisywali się kolejno: Artur Tatuń, Rafał Klech, Sebastian Tatuń i Łukasz Trzaskoma. Ciężko jest nawet dokładnie zrelacjonować drugą odsłonę meczu ponieważ każda akcja wyglądała niemalże identycznie. Piłkę przejmuje jeden z zawodników Titansów, zagrywa do Bogusza a ten zdobywa kolejną bramkę. Oczywiście zdarzały się też bramki, które zdobył po swoich czysto indywidualnych akcjach.
Reasumując TITANS udowodnił, że jest jednym z głównych faworytów do strefy medalowej. Kolejni rywale muszą czuć jeszcze większy respekt po tym co zobaczyli. Na słowa uznania zasługuje cały zwycięski skład, ale ten wieczór należał mimo wszystko do Daniela Bogusza. To na nim były skupione tego dnia wszystkie oczy kibiców.
Amatorsi natomiast jeśli nie chcą dopuszczać do takich porażek muszą zmobilizować się wzajemnie i stawić w większej liczbie graczy. Wyeliminowanie kłótni również może wpłynąć znacząco na ich lepsze wyniki.

Zawodnik meczu: Bogusz Daniel (TITANS)

Komentarz w tej sytuacji jest chyba zbędny. 18 zdobytych bramek mówi samo za siebie. Klasa sama w sobie.

AMATORS:

Fortuna 1, 32
Rutkowski 2
Szafrański 7
Szubierajski 16

TITANS:

Myrcha 3
Bogusz 4, 5, 9, 13, 22, 23, 24, 25, 27, 27, 30, 31, 33, 35, 38, 38, 39, 39
Sebastian Tatuń 5, 35
Artur Tatuń 26
Klech 32
Łukasz Trzaskoma 37

*

GALACTICOS - R.K.S HUWDU 8:7



Mimo, że w tabeli wyżej znajduję się R.K.S to ciężko było jednoznacznie stawiać go w roli faworyta. Galacticos pokazał bowiem we wcześniejszych meczach, że są dobrze poukładaną drużyną, która nie "pęka" przed nikim. Dodatkowo goście byli w tym meczu osłabieni brakiem Kozakiewicza i Dutkiewicza, czyli dwóch czołowych zawodników.
Pierwsze minuty należały zdecydowanie do "galaktycznych". W ich szeregach od samego początku uwagę przykuwała gra Kuby Nowaka, który już w 2 minucie otworzył wynik spotkania. W kolejnych minutach trwała wymiana ciosów. Co chwilę do interwencji zmuszani byli obaj bramkarze. Więcej pracy miał Paweł Wasikowski z Galacticosu. Golkiper ten co rusz musiał stawiać czoło Basiukowi i Kraśnickiemu. Jego interwencje wzbudzały spory aplauz wśród zgromadzonych osób na hali. W głównej mierze to dzięki niemu zawodnicy Kuby Malińskiego mogli cieszyć się z czystego konta w początkowej fazie meczu. R.K.S atakował, ale nadziewał się na groźne kontry przeciwnika. Po jednej z nich do siatki trafił Fabian Bujalski. W 8 minucie jest już 3:0 po strzale Nowaka. Dwie minuty później za sprawą Patryka Marchewki bramkę zdobywa R.K.S. W 12 minucie kontaktowego gola strzela Adrian Basiuk. Goście nie zdążyli się zbyt długo nacieszyć tym trafieniem ponieważ kilkanaście sekund później bramkę zdobywa Simborski. Kolejne minuty to znowu ataki z jednej i drugiej strony. W szeregach gospodarzy ton akcjom nadawał Kuba Nowak. W drużynie gości najbardziej aktywny był ich lider, Adrian Basiuk.
Z tej wymiany ciosów po raz kolejny lepiej wychodzą "galaktyczni", którzy podwyższają w 17 minucie wynik meczu na 5:2. Hat-tricka zliczył Nowak. Mimo groźnych strzałów z obydwu stron wynik do przerwy nie uległ już zmianie.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli zawodnicy Patryka Marchewki. Po składnej akcji całego zespołu do siatki trafia Alek Kraśnicki. Na jego bramkę dwie minuty później odpowiada Bujalski. W 27 minucie nastąpił przełom w obrazie gry.
Szaleńcze ataki niezmordowanego Basiuka przynoszą w końcu efekty. Po jego dwóch celnych strzałach oraz trafieniu Marchewki mamy remis 6:6. W 33 minucie po raz pierwszy na prowadzenie wychodzi R.K.S. Swoją czwartą bramkę w meczu zdobył Basiuk.
Minutę później ponownie jednak mamy remis. Galacticos nie złożył broni i po strzale Bujalskiego jest 7:7.
Do końca meczu pozostało w tym momencie 6 minut. R.K.S starał się wykrzesać resztki sił ponieważ, podobnie jak Amatorsi, nie mieli nikogo na ławce rezerwowych. Zwycięską bramka padła w 37 minucie. Zdobył ją zawodnik Galacticos, Piotr Pisarski.
Ostateczny wynik 8:7 pokazał jak bardzo wyrównane było to spotkanie. Kto wie jak zakończyłby się ten mecz gdyby w składzie R.K.S byli Dutkiewicz z Kozakiewiczem. Ale "gdyby babcia miała wąsy..". Zawsze liczą się ostateczne fakty. A te przemówiły na korzyść drużyny Kuby Malińskiego. Młodzi zawodnicy odnieśli skromne, ale bardzo ważne zwycięstwo. W jego odniesieniu największy udział miał Kuba Nowak, ale pozostali gracze z Bujalskim i Simborskim na czele również mieli bardzo duży wkład. Wyróżnić należy także Pawła Wasikowskiego za dobrą postawę w bramce.
R.K.S natomiast jest groźnym zespołem, ale dziś zabrakło mu dwóch armat w postaci nieobecnych zawodników. Z nimi w składzie kolejne mecze będą z pewnością miały inny przebieg.

Zawodnik meczu: Nowak Kuba (Galacticos)

Zawodnik ten był najjaśniejszą postacią w swojej drużynie. Od niego zaczynały się niemalże wszystkie akcje Galacticos. Dodatkowo popisał się hat-trickiem.

GALACTICOS:

Nowak 2, 8, 17
Bujalski 6, 26, 34
Simborski 12
Pisarski 37

R.K.S HUWDU:

Marchewka 10, 28
Basiuk 12, 27, 29, 33
Kraśnicki 24

*

FOMAR - NIESPODZIANKA 8:7



Mecz pomiędzy Fomarem a Niespodzianką śmiało można nazwać jako klasyk MLF. Obie drużyny wielokrotnie spotykały się ze sobą nie tylko w lidze futsalu, ale i w TPM CUP. Zdecydowanie częściej zwycięsko z tych pojedynków wychodziła Niespodzianka. Zawodnicy obydwu drużyn znają się bardzo dobrze, ale w czasie meczu sentymenty odkładano na bok. Nie od dziś także wiadomo, że Niespodzianka wzbudza dodatkową motywacje u zawodników Fomaru. Drużyna Roberta Waśniewskiego w żądnym innym meczu nie gra tak dobrze jak z tym rywalem. Nie inaczej było i tym razem.
To spotkanie przykuwało chyba największą uwagę zarówno kibiców, jak i zawodników innych drużyn. Równo z gwizdkiem sędziego nastąpiła wyjątkowa cisza gdyż każdy w skupieniu chciał obejrzeć to widowisko. Twardą i nieustępliwą walkę można było zaobserwować od samego początku. Po zawodnikach obydwu drużyn widać było małe zdenerwowanie, które z czasem odeszło całkowicie. Jako pierwsza groźnie zaatakowała Niespodzianka. Znakomitą akcję przeprowadził Damian Pacuszka, który po minięciu kilku rywali wyłożył idealnie piłkę Grzegorzowi Polakowi. Zawodnik gości chyba nie spodziewał się tego dogrania ponieważ mając przed sobą pustą bramkę posłał futbolówkę wysoko nad poprzeczką. W odpowiedzi uderzenie Styczyńskiego, które sprawiło trochę kłopotów Bestremu.
W 3 minucie kolejna akcja aktywnego Pacuszki. Napastnik Niespodzianki podaje tym razem do Michała Trzaskomy, a ten pewnym strzałem daje swojej drużynie prowadzenie. Radość lidera MLF szybko ugasili Kaczmarczyk z Dominiakiem, którzy wyprowadzili Fomar na prowadzenie.
Wyrównana walka trwa nadal. Zawodnicy obydwu drużyn starają się nie popełniać błędów i dobrze wykonują swoje przedmeczowe założenia. W 7 minucie kolejny zryw Pacuszki, który tym razem sam wpisuje się na listę strzelców. Znowu jednak obrońcy Niespodzianki dopuszczają do klarownej sytuacji swoich przeciwników i Patryk Ratke zdobywa trzecią bramkę dla gospodarzy. Groźne akcje przenoszą się cały czas spod jednej bramki pod drugą. Zarówno Bestry jak i Waś robią co mogą, aby chronić swój zespół przed utratą kolejnych bramek.
W 10 minucie w swoim stylu silnym strzałem bramkę zdobywa Polak. Dwie minuty później kopia sytuacji i ponownie ten sam zawodnik wyprowadza Niespodziankę na prowadzenie. Ostatnie 8 minut pierwszej połowy nie przyniosły już zmiany rezultatu choć okazji ku temu nie brakowało. Dobrze jednak swoje obowiązki wypełniali Łukasz Bestry i Dariusz Waś.
Tuż po przerwie w zamieszaniu pod bramką Fomaru najlepiej odnajduje się Mateusz Grochowski, który zdobywa kolejną bramkę dla Niespodzianki. Dwie minuty później nie pierwszy już raz w głównej roli Damian Pacuszka i goście prowadzą już 6:3. W tym momencie już chyba nikt po za Fomarem nie wierzył, że coś może jeszcze ulec zmianie. Jednak w 28 i 30 minucie bramki zdobywa Przemek Styczyński i przewaga Niespodzianki topnieje tylko do jednej bramki. Dwie minuty później celne trafienie notuje Kamil Kozłowski. Zawodnicy gości mimo dobrej gry w ofensywie popełniają spore błędy w obronie co znowu wykorzystuje Styczyński. Na pięć minut przed końcem meczu do remisu doprowadza Dominiak i wszystko zaczyna się od początku. Mimo wszystko ku wielkiemu zaskoczeniu w 36 minucie bramkę zdobywa Patryk Ratke i Fomar prowadzi 8:7 z liderem. Jak się później okazało była to zwycięska bramka i mamy "niespodziankę".
Był to jeden z najlepszych meczy w tej edycji MLF. Zacięta walka od pierwszej do ostatniej minuty. Wynik do samego końca był niepewny. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Lider przegrał, ale nie dlatego, że był wyraźnie słabszy. Fomar zagrał po prostu mądrze i konsekwentnie. Przy prowadzeniu przez Niespodziankę 6:3 wydawało się, że tak doświadczona drużyna nie da sobie już wydrzeć zwycięstwa. Jednak zawodnicy gości myśleli chyba, że mecz jest już wygrany i ruszyli do ataku chcąc zdobywać kolejne bramki zapominając przy tym o defensywie. Widać było wyraźną frustrację zwłaszcza po Łukaszu Bestrym, który nie mógł zrozumieć biernej postawy swoich obrońców.
Fomar zasłużył na to zwycięstwo. Pierwszy raz w tym sezonie zagrali zespołowo i dobrze taktycznie co przyniosło długo oczekiwany efekt. Duża w tym zasługa pewnie broniącego Wasia, który wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności. Jednak cały zespół Fomaru zasługuje na słowa uznania ponieważ wygrali jako monolit. Na pewno cenne wskazówki Grzegorza Grabowskiego również miały wpływ na tak dobrą postawę zespołu. Oby w kolejnych meczach zagrali na takim poziomie. Wtedy zwycięstwa będą po ich stronie.
Niespodzianka natomiast nie była słabszym zespołem, ale mniej skutecznym. Zabrakło im tym razem mądrości i cwaniactwa. Proste błędy w obronie wreszcie odbiły im się czkawką. Taki zimny prysznic może jednak podziałać na nich bardzo mobilizująco. Z całą pewnością za tydzień będą chcieli pokazać, że porażka z Fomarem była tylko wypadkiem przy pracy. Tradycyjnie już na swoim poziomie zagrał Łukasz Bestry. Damian Pacuszka robił co mógł, ale tym razem musiał przełknąć gorycz porażki. Pewnym punktem zespołu był również Michał Trzaskoma. Wydaje się, że gdy przebywał on na parkiecie to gra Niespodzianki wyglądała znacznie lepiej. Przy nim skrzydła rozwijać mógł właśnie Pacuszka.

Zawodnik meczu: Waś Dariusz (Fomar)

Po serii słabszych występów golkiper Fomaru pokazał tym razem kunszt swoich umiejętności. To z cała pewnością należy docenić. Był pewnym punktem swojej drużyny. Wprawdzie obaj bramkarze w tym meczu zasługiwali na to miano, ale to Waś wyszedł zwycięski z tego pojedynku.

FOMAR:

Kaczmarczyk 4
Dominiak 5, 35
Ratke 8, 36
Styczyński 28, 30, 33

NIESPODZIANKA:

Michał Trzaskoma 3
Pacuszka 7, 23
Polak 10, 12
Grochowski 21
Kamil Kozłowski 32

*

ESTUDIANTES - IN PLUS 5:7



Hit 4 kolejki MLF 2013. Mecz pomiędzy drugą a trzecią drużyną w tabeli miał dodatkowy smaczek, którym był pojedynek Michała Madeja z Rafałem Barzycem. Obaj posiadają nieprzeciętne umiejętności poparte niesamowitym instynktem strzeleckim. Mecz na szczycie zapowiadał się arcyciekawie. Zwłaszcza, że goście musieli wystawić w bramce zawodnika z pola, Bartka Wilczyńskiego. Nieobecny był bowiem Maciej Łysiak, a Paweł Skrok pojawił się tym razem w roli kibica. Przy porażce Niespodzianki stawką tego meczu była pozycja lidera MLF.
Zgodnie z przewidywaniami od samego początku w głównych rolach występowali Madej z Barzycem. Co chwilę któryś z nich nękał strzałami bramkarza drużyny przeciwnej. Jednak ani Klepacki ani Wilczyński nie dawali się zaskoczyć. Prawdę mówiąc gdyby ktoś nie wiedział, że ten drugi nie jest bramkarzem, na pewno sam by się tego nie domyślił. Zawodnik In Plusu popisał się kilkoma iście bramkarskimi interwencjami za co zebrał sporo pochwał. Skapitulował dopiero w 7 minucie po strzale niezawodnego Rafała Barzyca. Gdy wydawało się, że Estudiantes kontroluje przebieg meczu wreszcie piłka posłuchała Madeja. Snajper "księgowych" wpisał się na listę strzelców kolejno w 12, 14 i 18 minucie. Tym samym wyprowadził In Plus na dwubramkowe prowadzenie. Zdecydowanie łatwiej zdobywało mu się bramki gdy na placu gry nie było Barzyca. Obaj są prawdziwymi kilerami w swoich drużynach i bez nich gra nie funkcjonuje tak jak powinna. Patryk Gall doskonale zdawał sobie z tego sprawę dlatego nie zmieniając ani na chwilę swojego "asa". Barzyc nie miał tyle szczęścia i co chwile musiał niestety zmieniać się z kolegami. To wpływało na wynik, który co raz bardziej przechylał na swoją korzyć In Plus.
Do przerwy, mimo wielu okazji głownie wspomnianej dwójki, wynik nie uległ zmianie i goście prowadzili 3:1.
Druga odsłona rozpoczęła się identycznie jak pierwsza. Ataki zarówno Madeja i Barzyca, ale to ten drugi znowu rozpoczyna strzelanie. Jego dwa gole w 23 i 25 minucie doprowadzają do wyrównania. Mecz z każdą minutą nabiera rumieńców. Znowu błąd organizacyjny popełnia jednak Estudiantes. Schodzi ich lider i sytuacja się powtarza. Kolejne dwie bramki Madeja i jedna Szcześniaka sprawiają, że In Plus kolejny raz odskakuje gospodarzom. Tym razem aż na trzy oczka. W 38 minucie fatalny błąd popełnia Adrian Klepacki, który przepuszcza podanie swojego kolegi z drużyny. Ta sytuacja podcina skrzydła wszystkim jego kolegom oprócz tradycyjnie Barzyca. Zawodnik nauczony grania do końca nie zamierzał się poddawać. W 38 i 39 minucie zdobywa swoja czwartą i piątą bramkę w tym meczu. Jest zatem już tylko 5:7, ale do końca meczu została minuta. Tuż przed końcem Barzyc miał jeszcze jedną doskonałą okazją, ale fantastycznie w bramce zachował się Wilczyńśki. Po tej akcji sędzia zagwizdał po raz ostatni.
In Plus wygrywa starcie na szczycie i awansuje na pozycję lidera MLF. Estudiantes przegrywa na własne życzenie. Była bowiem realna szansa na zwycięstwo w tym meczu. Ale do tego potrzebny był Rafał Barzyc, który niepotrzebnie schodził z parkietu na zbyt długi odpoczynek, który nie był mu wcale potrzebny.
Wynik końcowy 7:5 na korzyść In Plusu. Pojedynek Madej - Barzyc 5:5.

Zawodnik meczu: Barzyc Rafał (Estudiantes)

Zarówno on jak i Michał Madej zagrali kapitalny mecz. Jednak Madej może liczyć na duże wsparcie kolegów. Barzyc natomiast to 90% swojej drużyny. Bez niego Estudiantes traci całą siłę rażenia.

ESTUDIANTES:

Barzyc 7, 23, 25, 38, 39

IN PLUS:

Madej 12, 14, 18, 30, 36
Szcześniak 33
samobój. 38

*

TB - LISEK 2:13



TB upatrywało przed meczem szansy właśnie w pojedynku z Liskiem. Ich optymizm zgasł w momencie gdy zobaczyli nowego - starego zawodnika gości. Mowa o Adamie Stromeckim, którego fanom mareckiej piłki przedstawiać nie trzeba. Powrót tego zawodnika na pewno znacząco wzmocni Liska i poprawi jego sytuację w ligowej tabeli.
Początek meczu był jednak zaskakująco dobry w wykonaniu zawodników TB. Lisek bardzo długo nie mógł sforsować ich defensywy. Dodatkowo przyzwoicie bronił Maciej Wojciechowski, który z konieczności musiał zastąpić Piotra Sobolewskiego. Ze swojej roli "Wojciech" wywiązywał się dosyć dobrze. Niemoc strzelecką przełamał dopiero w 8 minucie Mateusz Gołaszewski. 4 minuty później do wyrównania doprowadził jednak nowy nabytek TB, Piotr Wiechowicz. Gra tego zawodnika również może napawać optymizmem.
W 14 minucie swoją premierową bramkę w MLF 2013 zdobywa Adam Stromecki. Lisek z każdą minutą osiąga co raz wyraźniejszą przewagę, ale jego zawodnicy rażą nieskutecznością. Do przerwy padły jeszcze trzy bramki dla gości. Zdobyli je Zbyszek Jasek (dwie) oraz Piotr Bogoński. Do przerwy zatem prowadzenie zawodników Grzegorza Wojdy 5:1.
Drugą połowę kapitalną bramkę rozpoczął Mikołaj Szczepanowski. Jego uderzenie wyraźnie zaskoczyło Adama Styczyńskiego. Był to jednak ostatni akcent TB w tym meczu. Od 23 minuty bramki zdobywał już tylko Lisek. Wprawdzie goście zdobyli ich 8 w tej części meczu, ale powinni znacznie więcej. Bramka gospodarzy była jednak tego dnia nieco zaczarowana.
Ostatecznie mecz zakończył się wygraną "lisków" 13:2. Było to w pełni zasłużone zwycięstwo, ale nie było to wyjątkowo łatwe spotkanie dla Liska. Głównie za sprawą własnej nieskuteczności. Bardzo dobre zawody na tle niżej notowanego rywala rozegrał Mateusz Gołaszewski zdobywca pięciu bramek. Swoją cegiełkę dołożyli także Stromecki i Bogoński. W ekipie rywali pochwalić należy Wojciechowskiego, który zagrał na nietypowej dla siebie pozycji bramkarza. Mimo tego nie musi się wstydzić za swój występ. Czasami warto mieć w składzie tak uniwersalnego zawodnika.

Zawodnik meczu: Gołaszewski Mateusz (Lisek)

Przyzwoity występ zawodnika Liska. Zdobył 5 bramek oraz zaliczył kilka asyst. To on otworzył wynik spotkania po dużych męczarniach drużyny.

TB:

Wiechowicz 12
Szczepanowski 22

LISEK:

Gołaszewski 8, 25, 33, 35, 38
Stromecki 14, 23, 39
Jasek 17, 20
Bogoński 19, 36
Gancarz 27

relacje: mb
aktualizacja o foto i statystyki wkrótce

*



*



*



*
5. kolejka

Titans - Galacticos 17:00
Lisek - Amators 17:50
R.K.S Huwdu - Fomar 18:40
Niespodzianka - Estudiantes 19:30
In Plus - TB 20:20




[gallery]

Galeria

zdjecie: 48192
fot. 1
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 5
fot. 6
fot. 7
fot. 8
fot. 9
fot. 10
fot. 11
fot. 12
fot. 13
fot. 14
fot. 15
fot. 16
fot. 17
fot. 18
fot. 19
fot. 20
fot. 21
fot. 22
fot. 23
fot. 24
fot. 25
fot. 26
fot. 27
fot. 28
fot. 29
fot. 30
fot. 31
fot. 32
fot. 33
fot. 34
fot. 35
fot. 36
fot. 37
fot. 38
fot. 39
fot. 40
fot. 41
fot. 42
fot. 43
fot. 44
fot. 45
fot. 46
fot. 47
fot. 48
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry