Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku
Paulina 18 października 2013 10:51
Biedronka. Proszę sprawdzać źródła. Informację można było uzyskać już od końca wakacji. Szkoda miejsca na artykuł na nic nie znaczące domniemania.
Paweł Jaczewski / Ikarus 18 października 2013 21:09
Tak, Biedronka. Łatwo się dowiedzieć, pracownicy z budowy informują.
Paweł Jaczewski / Ikarus 18 października 2013 21:35
Pytanie do redakcji Kuriera: Czy karta Markowianina to już pewne i czy znany jest termin wdrożenia? Pytam, bo kończy mi się data ważności dowodu osobistego. Mam meldunek w Warszawie i chcę zmienić na Marki, ale bez klepnięcia tej decyzji nie zrobię tego. Jeśli będzie info oficjalne wtedy moja decyzja jest prosta, jeśli nie będzie info - zostaję z meldunkiem warszawskim i Kartą Warszawiaka.
Luiza 19 października 2013 08:51
Byłam na zakupach w Kauflandzie w Legionowie. W sumie bardzo fajny sklep. Mógłby być i Kaufland.
Mikołaj Szczepanowski 19 października 2013 09:43
Nie ja redagowałem ten tekst, ale wydaje mi się, że kilka rzeczy mogę wyjaśnić. Przede wszystkim - informacje od pracowników budowy to takie "źródła" drugiego stopnia, ale tak, od jakiegoś czasu funkcjonuje informacja o Biedronce. Z tego co wiem same firmy jeszcze nie chcą udzielić oficjalnej informacji.
Nie wiem ile osób zna model otwierania tego typu sklepów. "Biedronek" nie buduje samo Jeromino Martitns S.A., tylko zewnętrzna firma (i nie chodzi o to, że Jeromino Martitns, wynajmuję ją jak np. ekipę budowlaną). Ta firma ogarnia całość inwestycji pod supermarket. Pod jaki konkretnie to sprawa drugoplanowa. Jak budowa się zakończy, wtedy jest sprzedawana do konkretnej firmy (przy czym same porozumienie w sprawie sprzedaży, może mieć miejsce dużo wcześniej).
Sam artykuł odebrałem raczej jako pokazanie, że kolejny supermarket wcale nie jest witany w okolicy z otwartymi rękoma ( być może dlatego też same firmy niechętnie udzielają konkretnych wiadomości). Rozważania na temat tego czy to jest Kaufland czy Biedronka, tak naprawdę są drugorzędne i zajmują kilka zdań. Reszta to reakcja opis procedur administracyjnych czy reakcja Wspólnoty Mieszkaniowej. Chociaż, rzeczywiście tytuł może sugerować, że tekst dotyczy rozważań o marce sklepu.
Osobiście marka marketu nie wywołuje we mnie żadnych emocji. Bardziej się martwię, czy nie jest ich za dużo...
@Paweł
Projekt uchwały jest praktycznie skończony, nie wiem jednak, ile czasu zajmą procedury i kiedy zostanie poddany pod głosowanie Rady Miasta. W Urzędzie Miasta wszyscy chcą, aby zniżki obowiązywały stycznia. Nie pytałem o dokładny harmonogram, ale z tego co widziałem, prace są na takim etapie, że niewykluczone, że głosowanie nad tym odbędzie się jeszcze w październiku.
Widziałem też wstępne plany dotyczące cen biletów. Projekt zakłada, że gdy w styczniu ZTM wprowadzi spore podwyżki cen biletów, to w Markach bilet dwustrefowy, 90 dniowy stanieje o ok. 10 zł.
Greeze 19 października 2013 10:56
Nie zgadzam się, ze kolejny supermarket nie jest mile widziany w tej okolicy.
Sam mieszkam w tym rejonie, i to od lat wyprawiają lokalni sklepikarze to jest jakaś patologia - ceny kosmiczne (nawet większe niż w ścisłym centrum Warszawy), asortyment poniżej krytyki (np. pieczywo, które często przypomina odpady produkcyjne z piekarni), a sam wygląd sklepów przypomina często wczesne lata 90-te.
Dlaczego z taką troską pewne środowiska pochylają się nad losem "biednych" sklepikarzy, a nikt nie myśli o mieszkańcach, którzy codziennie przywożą wracając z pracy w Warszawie całe torby zakupów, bo w tym rejonie nie ma ani jednego sklepu gdzie można zrobić podstawowe zakupy w rozsądnej cenie?
Ponadto przypominam, iż PRL już się dawno skończył, i obywatele własnymi nogami zdecydują gdzie wolą pójść i zrobić zakupy. Czasy gdy władza i lokalne grupy interesu decydowały co i gdzie wolno robić obywatelom już się skończyły. Ale w Markach widać PRL mentalnie u niektórych wiecznie żywy...
A tym co chcą bronić sklepikarzy z tego rejony polecam wyprawę na zakupy - cytryny po 15zł/kg, pierś z kurczaka po 22zł/kg (nie pierwszej świeżości) czy spieczony i popękany chleb po 3zł za mały bochenek. Nic tylko kupować...
Dariusz Boryczko 19 października 2013 12:00
Ciekawe. "Po wyborach w 2010 roku temat nowego wiceburmistrza nabrał aktualności. Janusz Werczyński złożył środowisku Mareckiego Stowarzyszenia Gospodarczego propozycję wzięcia współodpowiedzialności za miasto." Na marginesie, jeśli chodzi o radnych z MSG, to w pojedynkę wspaniali ludzi. Kolektywem jednak nigdy nie byli. W grupie każdy z nich chce być najważniejszy i najmądrzejszy. Ilu prezesów tyle racji.
- Egoizm jest chorobą, z której nie zdajemy sobie sprawy -
Mikołaj Szczepanowski 19 października 2013 15:35
Kolejne wpisy utwierdzają mnie w przekonaniu, że nie zmarnowaliśmy miejsca pisząc o nowym markecie.
Co do witania supermarketu, to sam odebrałem kilka telefonów do redakcji w tej sprawie. Duży sklep w bezpośrednim sąsiedztwie ma swoje minusy (przede wszystkim zwiększony ruch). Sam nie wiem czy chciałbym mieć jakikolwiek wielkopowierzchniowy market tuż przy domu.
Nie wiem co Pan chce zasugerować, pisząc o "pewnych środowiskach". Kurier opisuje po prostu problem, a w artykule są przedstawione argumenty obu stron (zarówno osób zadowolonych, jak i zaniepokojonych nowym sklepem).
Co do mojej uwagi, że zastanawiam się czy marketów nie jest już za dużo. Była ona "globalna" - zdaję sobie sprawę, że proponują one niskie ceny (sam też z nich korzystam) i dla wielu mieszkańców są przez to atrakcyjne. Patrząc jednak z perspektywy gospodarki kraju, model w jakim funkcjonują, przynosi wiele strat. Z tym, że to nie ich wina - mamy m.in. dziurawy system podatkowy. Gdyby Pan ponosił (procentowo) takie same obciążenia podatkowe jak Biedronka, to może ceny w lokalnych sklepach nie byłby takie odstraszające.
Zresztą gdyby ci sklepikarze też byli w tym samym stosunku obciążeni podatkami (szacuję się, że sieci marketów płacą podatki nawet na poziomie 1%) to nie musieliby mieć takich wysokich cen.
Ja nie wiem komu na tym zależy, żeby to zagraniczne sieci były w naszym kraju preferowane (albo kto jest taki nieudalony), ale to są pytania do polityków, nie do mnie.
I oczywiście ma Pan rację - zagłosujemy nogami, bo wszyscy musimy szukać dla siebie jak najatrakcyjniejszych ofert.
@Dariusz Boryczko
Nigdy nie myślałem o tej sytuacji w ten sposób, ale obserwacja dotycząca osób z MSG indywidualnie i w grupie jest bardzo celna. Rzeczywiście, z większością osób z tej formacji można rozsądnie porozmawiać, ale czar pryska gdy są razem.
Piotrek 19 października 2013 18:36
Żaden z drobnych przedsiębiorców nie osiągnie takich cen nabycia towarów jak duży market. Zachodnie korporacje (supermarkety ) zwolnione są na długi czas z podatku dochodowego lub płacą go w symbolicznym wymiarze. Podobnie jest z podatkiem od nieruchomości. Supermarkety, najczęściej, zatrudniają osoby na umowy zlecenia by uniknąć wpłat do ZUS. Takie ulgi mają ogromny wpływ na ceny. Rodzinny biznes raczej z takich dobrodziejstw nie korzysta.
Greeze 20 października 2013 14:52
Na osiedlu przy ul. Rejtana są 2 sklepy. Oba obecnie prowadzone przez małych sklepikarzy, ale oba po przeprowadzeniu odpowiednich inwestycji mogą dalej istnieć. Jak? Pierwszy ze względu na swoją powierzchnię idealnie pasuje na małą, osiedlową "Żabkę". Drugi natomiast jest już znacznie większy, i można spokojnie w nim prowadzić mały supermarket.
Ale jest jeden warunek - trzeba zrezygnować z tej pozornej "niezależności" i wstąpić pod szyld dużej sieci handlowej jako franczyzobiorca. Wtedy ma się dostęp do towarów po cenach dla dużych sieci, ale też trzeba spełniać bardzo rygorystyczne wymagania np. w kwestii godzin otwarcia, wyposażenia sklepu, ekspozycji towarów, standardów zatrudniania pracowników etc.
Tak więc to nie domniemana Biedronka na ul.Bandurskiego jest dla nich zagrożeniem, ale to oni sami są zagrożeniem dla siebie. Gdyby szli z duchem czasu, to żadna Biedronka czy inny Lidl nie jest dla nich zagrożeniem, bo oni są w centrum osiedla, i do nich by ludzie najszybciej przyszyli.
A tak mają ceny nawet kilka razy wyższe niż w Biedronce, i logiczne gdzie każdy pójdzie. Czasy mamy jakie mamy, i niestety większość społeczeństwa na nadmiar pieniędzy nie narzeka.
Tomasz 20 października 2013 22:55
Cena, moim zdaniem, ma kluczowe znaczenie. Mobilność nie jest dziś ograniczeniem. Dlatego ludzie jeżdżą tam, gdzie jest po prostu taniej. Prywatne sklepy albo dostosują się cenowo, albo będą musiały zakończyć działalność. Taka jest ekonomia. Zarobię jak sprzedam. Sprzedam jak kupię tanio.
Mikołaj Szczepanowski 21 października 2013 10:47
Artykuł w Echu Podwarszawskim z końca września: http://www.gazetaecho.pl/bedzie-trzecia-biedronka-w-markach_65523
Z jego treści też wynika, że jeszcze nie wiadomo jaki to mógłby być supermarket. Przy czym ja bym wcale nie wykluczał, że to będzie Biedronka. Jeśli dobrze pamiętam, to Biedronka zaprzeczała, że planuje swój sklep na osiedlu przy Okólnej, podczas z innego źródła wiedzieliśmy, że jednak pewne rozmowy były. Jeśli już raz myśleli o tej okolicy, to możliwe, że Portugalczycy nie porzucili myśli o ekspansji.
Łukasz 21 października 2013 15:45
Byłem na zakupach w Biedronce koło Carrefoura na Targówku. Dali kasy samoobsługowe. Przy zwykłych kasach na małym monitorze widać dokładnie co kupujesz i za ile. Odpada sprawdzanie cen po zakończeniu transakcji. No i od dziś można płacić telefonem.
Kamil 29 października 2013 03:06
Biedronka. To działka znajomego i z nimi właśnie negocjował cenę. Pracowac już nie musi he he
Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
BYCHOWSKI - strony internetowe, sklepy internetowe - Marki, Warszawa