31 stycznia 2014    07:26




All Stars Jasienica - Prestige 7:13



Pojedynek dwóch debiutantów otwierał 2 kolejkę MLF 2014. Obie drużyny poległy w pierwszej rundzie i teraz miały okazję na podreperowanie pozycji w tabeli.

Obie ekipy rozpoczęły mecz z ambicją. Oglądaliśmy bardzo wysoki pressing ? już pod polem karnym rywala ? oraz szybkie przenoszenie piłki pod bramkę. Strzelanie rozpoczął Terpiłowski, który w 2 minucie wykorzystał błąd przeciwnika. W odpowiedzi dwukrotnie trafił Bylak i? All Stars stanęli w miejscu. Kolejne minuty upływały pod znakiem całkowitej dominacji Prestige. Najlepiej prezentował się Terpiłowski, który wydawał się być w kilku miejscach naraz, zaś pod bramką rywala wykazywał się zimną krwią. Jedynym zawodnikiem z Jasienicy, który dorównywał rywalom był Bylak, ale musiał czasem odpoczywać i wówczas od razu widzieliśmy różnicę. Ponadto All Stars popełniał głupie błędy i po części na własne życzenie przegrywał 8:2 do przerwy.

Drugą połowę także zaczął golem niesamowity Terpiłowski. Jednak zawodnicy z Jasienicy obudzili się wreszcie, co poskutkowało trzema golami pod rząd ich autorstwa. Trzeba tu zaznaczyć, że All Stars mieli o wiele więcej sytuacji, lecz na ich drodze stawał na zmianę bramkarz Prestige lub obramowanie bramki. W końcówce meczu Prestige zaatakował ponownie i konsekwentnie dobił rywala, wynik ustalił w ostatniej minucie Mateusz Pasek ? 13:7 dla Prestige w pełni oddaje przebieg wydarzeń na parkiecie.


Zawodnik meczu: Tomasz Terpiłowski (Prestige)

Zdobywca 8 goli wydatnie przyczynił się do zwycięstwa swojej ekipy. Grał niezwykle inteligentnie, można było mieć wrażenie, że piłka sama szuka go na boisku.


All Stars:
Bylak 3, 4, 23, 33, 36, 37
Giza 24

Prestige:
Terpiłowski 2, 10, 13, 17, 19, 21, 34, 34
Gregorczuk 6
Pasek 7, 29
Leończuk 13, 35

*

Galacticos - Kanonierzy 4:13




Kolejne spotkanie to już pojedynek doświadczonych drużyn. Trudno było wskazać faworyta w tym meczu, Galacticos wydawali się bardziej zgrani (drugi sezon w niemal identycznym składzie), jednak przystępowali do pojedynku bez ławki rezerwowych, co na hali zazwyczaj kończy się katastrofą.

Kanonierzy od początku meczu zaznaczyli swoją wyższość. Trzy bramki zdobyte w 10 minut dały im komfort psychiczny i spokojnie mogli prowadzić swoją grę. Galacticos byli bezbarwni, wikłali się w niepotrzebne dryblingi i tracili piłkę. Zabrakło im także boiskowego lidera, który wziąłby na siebie ciężar odpowiedzialności. W składzie Kanonierów także ciężko kogoś wyróżnić, pracowali na boisku zespołowo, zarówno broniąc, jak i atakując. Do szatni Kanonierzy zaaplikowali rywalom 6 goli, na co galaktyczni odpowiedzieli tylko jednym trafieniem.

Po przerwie lepiej zaczęli Galacticos, zdobywając szybko dwie bramki. Jednak kolejne minuty wysysały z nich siły, zaś przeciwnik bezlitośnie punktował. Kanonierzy nadal grali zespołowo i mądrze, niczym wytrawny szachista. Doświadczeni zawodnicy nie zamierzali wypuścić z rąk łatwych 3 punktów z osłabionym rywalem. Ostatnie słowo należało jednak do Galaktycznych ? w 39 minucie Sójka ustalił wynik na 13:4 dla Kanonierów.


Zawodnik meczu: Łukasz Grochowski (Kanonierzy)

Trudno było wybrać bohatera tej rozgrywki. Wszyscy zawodnicy zwycięskiego zespołu mieli swój wkład w końcowy sukces. Jednak wydaje się, że odrobinę większy niż inni miał Łukasz Grochowski, zdobywca 5 bramek.

Galacticos:
Sójka 15, 26, 39
Simborski 25

Kanonierzy:
Kupisiński 4
Pszczółkowski 9, 18
Maciaszek 10, 31, 38
Grochowski Ł. 16, 19, 33, 35, 36
Grochowski M. 27
Szymanowicz 34

*

Promil - Incognito 6:6



Obydwie drużyny podchodziły do tego spotkania podrażnione porażkami w pierwszej kolejce. Promil uległ bowiem Niespodziance a Incognito musiało uznać wyższość AGD Marking Słupno. Obydwie przegrały zatem z głównymi pretendentami do końcowego triumfu w MLF.
Sebastian Puławski (Incognito) i Marcin Nowak (Promil) liczyli więc, że tym razem zgarną całą zdobycz punktową.
Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy lepiej operowali piłką i błyskawicznie stworzyli sobie dobra okazję, ale strzał Patryka Ratke sparował golkiper gości. Po chwili szybka kontra Incognito okazała się zabójcza i Adrian Szubierajski mógł cieszyć się ze zdobytej bramki. Nie minęło jednak 60 sekund a już mieliśmy remis gdy piłkę do bramki przeciwnika skierował Patryk Ratke. Od tego momentu gra przybrała na tempie i stała się bardzo wyrównana. Co chwilę mogliśmy obserwować taki raz na jedną a raz na drugą bramkę. Sebastiana Puławskiego regularnie nękał Patryk Ratke. Sposobu na Darka Wasia szukał natomiast Adrian Szubierajski. Obaj bramkarze nie dawali się zaskoczyć swoim przeciwnikom aż do 10 minuty. To właśnie wtedy dwójkową akcję przeprowadzili Patryk Ratke i Mateusz Dominiak. Szybka wymiana podań między tymi zawodnikami otworzyła temu drugiemu drogę do bramki. Dwie minuty później znowu w roli głównej Dominiak, który ze stoickim spokojem posłał piłkę obok bezradnego Sebastiana Puławskiego. To były dwie minuty, które wstrząsnęły zespołem Incognito. Na domiar złego gra zaczęła im się co raz słabiej układać. Przewagę zaczął osiągać Promil i to, że Incognito nie traciło bramek było tylko i wyłącznie zasługą dobrze dysponowanego Puławskiego. W 16 minucie sędzia odgwizdał rzut karny dla Promilu. Do piłki ku ogromnemu zaskoczeniu podszedł Darek Waś, którego uderzenie zatrzymał Puławski. W 19 minucie golkiper gości musiał jednak kolejny raz wyciągać piłkę z siatki. Tym razem pokonał go kolega z drużyny, który niefortunnie interweniując skierował piłkę do własnej bramki. W ostatniej akcji pierwszej połowy na strzał zdecydował się Piotr Rutkowski. Uderzona przez niego "zina" zaskoczyła Darka Wasia i zrobiło się już tylko 4:2 dla Promilu.
Druga część spotkania rozpoczęła się od kapitalnej akcji Bartka Salaka, który po minięciu kilku zawodników wyłożył piłkę Kamilowi Ryńskiemu. Napastnikowi Incognito nie pozostało nic innego jak umieścić ją w bramce. Strzelony przez Ryńskiego gol przywrócił nadzieje jego drużynie na uzyskanie korzystnego wyniku. Mecz rozkręcił nam się na dobre. Żadna z drużyn nie kalkulowała tylko postawiła na zdecydowaną ofensywę. Więcej klarownych okazji mieli zawodnicy Marcina Nowaka, ale ani Darek Rosiński ani Patryk Ratke nie mogli się dobrze wstrzelić. Dopiero w 31 minucie Rosiński przełamał niemoc i pokonał Sebastiana Puławskiego. Za chwilę po akcji Adama Fronczka to samo uczynił Ratke i wydawało się, że jest już po meczu. Incognito miało bowiem zaledwie 8 minut na doprowadzenie chociażby do wyrównania.
W 33 minucie pierwszy krok w tym kierunku wykonał Marcin Radzki, który fantastycznym strzałem nie dał szans Wasiowi na skuteczną interwencję. Trzy minuty później swoją cegiełkę dorzucił Adrian Szubierajski i obydwa zespoły dzieliła już tylko bramka różnicy. Promil nie dawał za wygraną, ale strzały Rosińskiego i Ratke padały łupem Puławskiego. W 39 minucie wybuchła radość w szeregach Incognito ponieważ do wyrównania doprowadził Kamil Ryński. Zaskoczeni takim obrotem sprawy gospodarze przecierali oczy ze zdumienia. Stało się coś co wydawało się niemożliwe. Zawodnicy Marcina Nowaka ruszyli z impetem do szaleńczych ataków, ale raz, że zabrakło im czasu a dwa dobra postawa Sebastiana Puławskiego sprawiła, że mecz zakończył się podziałem punktów.
Wynik 6:6 jest rezultatem jak najbardziej sprawiedliwym. Promil oddał jednak zwycięstwo na własne życzenie. Prowadząc w pewnym momencie 6:3 nie powinien dać wydrzeć sobie trzech punktów.

Zawodnik meczu: Sebastian Puławski (Incognito)

Golkiper gości dwoił się i troił, aby ratować swoją drużynę przed utratą bramek. Był pewnym punktem Incognito i to jemu w dużej mierze koledzy powinni zawdzięczać wywalczony punkt.

Promil:
Ratke 3, 32
Dominiak 10, 12
samobój. 19
Rosiński 31

Incognito:
Szubierajski 2, 36
Rutkowski 20
Ryński K. 21, 39
Radzki 33

*

Dol Bud - Niespodzianka 4:16



Drużyna gospodarzy była dla wszystkich dużą zagadką. Oddanie przez nią walkowera już w pierwszej kolejce sprawiło, że przypięta została jej łatka "wielkiej niewiadomej". I o ile na inaugurację Mareckiej Ligi Futsalu mogli zmierzyć się z zespołem, który dopiero się zgrywa to w drugiej kolejce przyszło im stanąć oko w oko z głównym kandydatem do zdobycia mistrzostwa.
Już pierwsze minuty pokazały, że Dol Bud czekać będzie droga przez mękę. Szybko grająca Niespodzianka już w 2 minucie objęła prowadzenie po strzale Damiana Pacuszki. Dwie minuty później do bramki rywala trafił Rafał Jeż a po chwili uczynili to również Łukasz Zalewski i Dariusz Piwowarek. Wynik 4:0 mówił sam za siebie. Dodatkowo na nieszczęście Dol Budu, Niespodzianka nie miała zamiaru zwalniać tempa. W 10 minucie swoją drugą bramkę zdobył Pacuszka, który sfinalizował składną akcję swojego zespołu. Trzy minuty później wyczyn kolegi skopiował Dariusz Piwowarek i sytuacja debiutantów robiła się wręcz dramatyczna. Owszem Dol Bud nie ograniczał się tylko i wyłącznie do obrony. Jego sporadyczne ataki kończyły się jednak na Krzyśku Ratajczyku, który używał podczas interwencji głównie nóg.
W 16 minucie hat-tricka skompletował Damian Pacuszka i wydawało się, że rywal nawet nie piśnie. Dwie minuty później gospodarze zaskoczyli jednak Niespodziankę i zdobyli swoją premierową bramkę, której autorem był Dąbrowski. Radość jego zespołu nie trwała zbyt długo ponieważ 120 sekund później wynik na 8:1 ustalił Adrian Górny. Takim też rezultatem zakończyła się pierwsza połowa, która w całości przebiegała pod dyktando Niespodzianki.
Druga odsłona rozpoczęła się z goła odmiennie niż pierwsze dwadzieścia minut, gdyż to Dol Bud jako pierwszy zdobył bramkę. Tym razem Krzyśka Ratajczyka pokonał Mariusz Wachowicz. Nie minęła minuta a w szybkiej odpowiedzi rywali "ukąsił" Rafał Jeż. W 28 minucie sprytnym strzałem popisał się Łukasz Zalewski i było już 10:2. W odpowiedzi ładna akcja debiutantów, która zakończona została celnym uderzeniem Dąbrowskiego. Po stracie tej bramki Niespodzianka wróciła do swojego rytmu gry i w krótkim odstępie czasu na listę strzelców wpisali się Grzesiek Polak (dwukrotnie) i Damian Pacuszka. Dol Bud stać było na zdobycie jeszcze jednej bramki - w 37 minucie swoją drugą bramkę w meczu strzelił Wachowicz. A faworyt MLF w swoim stylu jeszcze trzykrotnie posyłał rywala na deski. Nokautujące ciosy zadali kolejno Łukasz Zalewski, Dariusz Piwowarek i Damian Pacuszka.
Ostatecznie Niespodzianka wygrała 16:4 i był to najniższy wymiar kary. Sam Damian Pacuszka mógł w pojedynkę zdobyć tyle bramek ile zdobył ostatecznie jego zespół. Drużyna z Marek nie rozegrała wielkiego meczu a i tak zaaplikowała rywalom aż 16 goli. Gdyby zawodnicy Niespodzianki mieli lepiej poustawiane celowniki to mogłoby się zakończyć dosłownym zmiażdżeniem przeciwnika.
Ich następny rywal - Kanonierzy - będzie musiał wnieść się na wyżyny swoich umiejętności żeby nawiązać walkę z nowym liderem. W każdym bądź razie mareckie derby zapowiadają się niezwykle ciekawie.
Dol Bud natomiast musi szukać punktów w innych spotkaniach. Porażki z Niespodzianką nie powinni się wstydzić ani za długo jej rozpamiętywać. Drużyna z Marek od lat walczy o najwyższe miejsca w MLF a w tym sezonie jest wyjątkowo mocna...

Zawodnik meczu: Damian Pacuszka (Niespodzianka)

Z przyjemnością się patrzy na grę tego zawodnika. Piłka niebywale go słucha, a on zawsze wie co z nią zrobić. Strzelił 5 bramek i był motorem napędowym swojej drużyny - od niego zaczynała się większość akcji Niespodzianki.

Dol Bud:
Dąbrowski 18, 29
Wachowicz 22, 37

Niespodzianka:
Pacuszka 2, 10, 16, 35, 40
Jeż 4, 23
Zalewski 6, 28, 38
Piwowarek 7, 13, 39
Górny 20
Polak 34, 36

*

AGD Marking - Grom 10:1



Spotkanie AGD Marking - Grom afiszowane było jako hit drugiej kolejki MLF. Smaczku tejże rywalizacji miał dodać pojedynek Piotra Kowalczyka - najlepszego bramkarza pierwszej kolejki z Piotrem Jarosem - najskuteczniejszym zawodnikiem ligi.
Niektórzy byli przekonani nawet, że pewne 3 punkty zgarną goście, których do zwycięstwa mieli poprowadzić Adam Stromecki i wspomniany już Piotr Jaros. Jednak Ci co znają doskonale drużynę AGD wiedzieli, że Grom musiałby mieć jeszcze co najmniej dwóch klasowych zawodników żeby móc myśleć o jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.
Goście wyszli na parkiet nastawieni na grę wysokim pressingiem dzięki czemu już w pierwszej minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Stromecki. Jego kąśliwy strzał zdołał jednak skutecznie odbić Piotrek Kowalczyk. I właściwie już od tego momentu inicjatywa należała do AGD Marking. Zespół ze Słupna grał szybko i dokładnie co chwilę dochodząc do bramkowych sytuacji. Zawodnikom Marcina Wyszyńskiego brakowało jedynie skuteczności. Ta przyszła dopiero w 11 minucie kiedy sposób na golkipera Gromu znalazł Giorgi Markozashvili. Gdy minutę później drugą bramkę dołożył Grzegorz Piwko nikt nie miał już chyba żadnych wątpliwości, że gościom będzie bardzo ciężko przeciwstawić się dobrze funkcjonującej maszynie. Wprawdzie nękać Piotra Kowalczyka próbował Piotr Jaros, ale za każdym razem górą był bramkarz AGD. W 16 minucie strzał Adriana Płócienniczaka zatrzymał się na słupku, ale minutę później znalazł już drogę do bramki. Było zatem już 3:0 i takim też wynikiem zakończyła się pierwsza połowa, po której bardziej cieszyć powinien się Grom. Wszystko to dlatego, że gdyby AGD wykorzystało wszystkie stworzone sytuacje to już do przerwy były "pogrom".
Drugie 20 minut rozpoczęło się od dwóch celnych trafień gospodarzy. Najpierw bramkarza rywali pokonał Adrian Płócienniczak a po chwili to samo uczynił Konrad Jezierski. Grom leżał już na łopatkach, ale zamiast walczyć w pozytywnym tego słowa znaczeniu wolał skupić się na czymś zupełnie innym. Agresywna gra zawodników Grzegorza Wojdy szybko została skarcona przez Michała Odzimka. W 29 minucie wreszcie wstrzelił się Piotr Jaros, ale jego bramka okazała się jedynym pozytywnym akcentem w postawie Gromu. Ostatnie 10 minut spotkania tylko potwierdziło ogromną dominację zespołu ze Słupna. W 30 minucie swoją drugą bramkę w meczu zdobył Konrad Jezierski a 6 minut później wyczyn kolegi skopiował Grzegorz Piwko i było już 8:1 dla AGD. W 37 minucie dwie bramki dorzucił jeszcze Michał Odzimek i stało się jasne, że Grom zostanie rozgromiony. W samej końcówce gospodarze mogli śmiało podwyższyć swoje prowadzenie, ale chyba bardziej zależało im na dowiezieniu wyniku do końca niż na jego powiększeniu.
AGD Marking odniosło zasłużone i bardzo przekonywujące zwycięstwo. Ich gra z pewnością u wielu osób budzi podziw i jest to całkowicie zrozumiałe. Z niecierpliwością czekamy na mecze, w których drużyna ze Słupna zmierzy się z In Plusem i Niespodzianką. Już dziś wiele osób obstawia, że mecz AGD - Niespodzianka zadecyduje o tym kto zostanie mistrzem MLF 2014. Czy tak się stanie przekonamy się niebawem.
Grom natomiast od lat ma ukryty potencjał, ale zamiast go przedstawić woli pokazywać się z mniej sportowej strony. Cóż może doczekamy się kiedyś czasów, że drużynę Grzegorza Wojdy będzie można kojarzyć tylko z grą w piłkę. Nikt nie ma wątpliwości, że tacy zawodnicy jak Piotr Jaros, Adam Stromecki czy Piotr Bogoński posiadają ponad przeciętne umiejętności, ale muszą to udowodnić zespołowo a nie tylko indywidualnie. Póki co muszą wyciągnąć odpowiednie wnioski ze swojej gry i skupić się na zdobywaniu punktów w kolejnych spotkaniach.

Zawodnik meczu: Piotr Kowalczyk (AGD Marking)

Golkiper AGD należy do ścisłej czołówki najlepszych bramkarzy w powiecie wołomińskim. Występami w dwóch pierwszych kolejkach tylko to potwierdził. W każdym spotkaniu jest pewnym punktem swojego zespołu dzięki czemu koledzy z pola również czują się spokojniejsi gdy mają go za plecami. Bez wątpienia gracz drugiej kolejki MLF.

AGD Marking - Grom 10:1

AGD Marking:
Markozashvili 11
Piwko 12, 36
Płócienniczak 17, 22
Jezierski 23, 30
Odzimek 28, 37, 37

Grom:

Jaros Piotr 29

*

TB - In Plus 8:12



Starcie In Plusu z TB zapowiadano jako pojedynek "Dawida z Goliatem". W rolę kata mieli wcielić się "księgowi" a w rolę ofiary "drinkersi".
I faktycznie zgodnie z przewidywaniami jako pierwsi zaatakowali zawodnicy Patryka Galla, którzy już w 6 minucie wyszli na prowadzenie po bramce Sebastiana Ryńskiego. Dwie minuty później ten sam zawodnik podwyższył rezultat spotkania i wszyscy zastanawiali się czy oby nie wrócił koszmar TB z poprzedniego sezonu gdy często występowali w roli worka treningowego dla swoich przeciwników. W 10 minucie kontaktową bramkę zdobył jednak Piotr Wiechowicz, który zupełnie zaskoczył Dariusza Jankowskiego. Podopieczni Patryka Galla odpowiedzieli w mgnieniu oka a kolejny raz w roli głównej wystąpił Sebastian Ryński. Ten sam zawodnik zdobył jeszcze bramki w 17 i 19 minucie i In Plus prowadził już 5:1. Tuż przed przerwą skutecznym strzałem popisał się jednak Robert Nieradka i TB mogło się cieszyć ze zdobycia drugiej bramki.
Druga część meczu rozpoczęła się lepiej dla zawodników Mikołaja Szczepanowskiego, którzy za sprawą Krzysztofa Suskiego strzelili kolejną bramkę. W 28 minucie kolejny raz dał o sobie znać jedna niezawodny Ryński i bezpieczna przewaga In Plusu wciąż była zachowana. Gdy dwie bramki dorzucił Robert Różycki już nikt nie wyobrażał sobie innego scenariusza niż zwycięstwo graczy w niebieskich koszulkach. Co prawda w 32 minucie znowu na listę strzelców wpisał się Suski, ale po chwili w odpowiedzi ukąsił Patryk Gall. Nie minęło jednak 30 sekund a znowu bramka dla TB - Jankowskiego pokonał Wiechowicz. W 34 i 35 minucie ten sam zawodnik strzelił kolejne bramki i robi się 7:9. "Księgowi" nie dowierzają i na domiar złego zaczynają się kłócić. W nerwowej atmosferze najlepiej odnalazł się Patryk Gall, który pewnym strzałem pokonał Macieja Wojciechowskiego. Jeszcze w tek samej minucie do siatki rywali trafił Paweł Brodowski, ale to wszystko na co stać było tego dnia TB. Ostatnie minuty należały bowiem do In Plusu, który dobili przeciwnika po strzałach Różyckiego i Galla.
Księgowi wygrali zasłużenie, ale nie by to dla nich łatwy mecz. Na pewno zawodnicy Patryka Galla byli mocno zaskoczeni dobrą postawą TB.

Zawodnik meczu: Piotr Wiechowicz (TB)

W prawdzie więcej bramek zdobył zawodnik In Plusu - Sebastian Ryński, ale to gracz TB pozostawił po sobie lepsze wrażenie. Imponował walecznością i chęcią zaliczania kolejnych trafień. To w głównej mierze dzięki jego ambicji TB nie było tłem dla drużyny Patryka Galla.

TB:
Wiechowicz 10, 33, 34, 35
Nieradka 19
Suski 23, 32
Brodowski 36

In Plus:
Ryński S. 6, 8, 11, 17, 19, 28
Różycki 29, 30, 37
Gall 33, 36, 39

tekst: Krzysztof Bryk, Marcin Boczoń
Foto: MSz
*


*



*



[gallery]

Galeria

zdjecie: 61450
fot. 2
fot. 3
fot. 4
fot. 5
fot. 6
fot. 8
fot. 9
fot. 10
fot. 11
fot. 12
fot. 13
fot. 14
fot. 15
fot. 16
fot. 17
fot. 18
fot. 19
fot. 20
fot. 21
fot. 22
fot. 23
fot. 24
fot. 25
fot. 26
fot. 27
fot. 28
fot. 29
fot. 30
fot. 31
fot. 32
fot. 33
fot. 34
fot. 35
fot. 36
fot. 37
fot. 38
fot. 39
fot. 40
fot. 41
fot. 42
fot. 43
fot. 44
fot. 45
fot. 46
fot. 47
fot. 48
fot. 49
fot. 50
fot. 51
fot. 52
fot. 53
fot. 54
fot. 55
fot. 56
fot. 57
fot. 58
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry