Incognito wdziera się na podium

Mikołaj Szczepanowski MareckaLigaFutsalu

 29 marca 2014    07:14

Promil - Dol Bud 5:0 (walkower)

*

Incognito - In Plus 7:3

Stawką meczu Incognito - In Plus była trzecia lokata MLF. W przypadku wygranej gości to oni umocniliby się na niej i byliby niemalże pewni brązowego medalu. Gdyby zwyciężyło Incognito to zawodnicy Sebastiana Puławskiego wskoczyliby na pudło kosztem swoich bezpośrednich rywali. Taki obrót sprawiłby, że zacięta rywalizacja o brąz trwałaby do ostatniej kolejki. Wszystko wyjaśnić miało zatem 40 minut gry.
Jako pierwsi zaatakowali gospodarze, którzy byli bliscy zdobycia szybkiej bramki po strzale Piotrka Rutkowskiego. Piłka po jego uderzeniu minimalnie minęła jednak słupek. W 6 minucie księgowych uratowała poprzeczka, w którą trafił Marcin Sarnacki. Po chwili przed szansą stanął zaś Kamil Ryński, ale jego strzał okazał się zbyt lekki żeby zaskoczyć Darka Jankowskiego. Ataki Incognito nie ustawały, ale nie przynosiły żadnych efektów. In Plus swój pierwszy groźny atak przeprowadził w 9 minucie, ale uderzenie Tomka Popioła padło łupem Sebastiana Puławskiego. Dwie minuty później golkiper gospodarzy skapitulował jednak po strzale Sebastiana Ryńskiego i było 0:1. Incognito odpowiedziało błyskawicznie i już po 60 sekundach z wyrównującej bramki mógł cieszyć się Piotrek Rutkowski. W 14 minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Marcin Częścik, ale zamiast podawać do lepiej ustawionego Sebastiana Ryńskiego sam zdecydował się na wykończenie akcji i piłka wylądowała w znacznej odległości od bramki. Minutę później padła zaś bramka dla Incognito a jej strzelcem okazał się Marcin Sarnacki, który pokazał rywalom jak należy wykańczać akcje. Do remisu próbowali doprowadzić Różycki i Częścik, ale dobrze w swojej klatce spisywał się Sebastian Puławski. W 18 minucie błąd defensywy gości wykorzystał z zimną krwią Kamil Ryński i było już 3:1. Tuż przed przerwą bramkę dla In Plusu zdołał zdobyć Tomek Popiół i księgowi na drugą połowę wychodzili ze stratą tylko jednego gola.
Druga część meczu rozpoczęła się od ataków księgowych, którzy szybko chcieli pójść za ciosem. Na ich nieszczęście przy strzałach Sebastiana Kurnikowskiego i Tomka Popioła kapitalnymi interwencjami popisał się Sebastian Puławski. I choć lepsze okazje mieli goście to tym razem bramkę jako pierwsi zdobyli ich rywale - do protokołu meczowego wpisał się Piotrek Rutkowski. Minutę później do siatki trafił Marcin Częścik i In Plus wciąż był w grze. Walka cios za cios trwała w najlepsze i wciąż nie wiadomo było, która z drużyn przechyli szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Goście dążyli do wyrównania, ale znowu strzały Sebastiana Ryńskiego odbijał jak w transie bramkarz Incognito. W 31 minucie na niesygnalizowany strzał zdecydował się Piotrek Rutkowski i piłka zatrzepotała w siatce. Gdy dwie minuty później wyczyn kolegi skopiował Marcin Sarnacki to można było być pewnym, że gospodarze nie oddadzą już prowadzenia. I choć w 35 minucie w słupek trafił Sebastian Ryński, a po chwili to samo uczynił Robert Różycki to w 37 minucie dobił ich Adrian Szubierajski, który celował a bramkę a nie w aluminium. Wynik 7:3 utrzymał się już do końca i gracze Sebastiana Puławskiego mogli cieszyć się nie tylko z wygranej, ale i z awansu na trzecią pozycję w tabeli.
Trzeba uczciwie przyznać, że w pełni zasłużyli na to i należą im się wielkie słowa uznania za ambitną postawę w każdym kolejnym meczu. A przed sezonem chyba nikt w nich nie wierzył... A ich rywale? Oni chyba akurat chcą żeby ten sezon jak najszybciej się skończył ponieważ może to być dla nich pierwszy, w którym nie staną na podium.

Zawodnik meczu: Sebastian Puławski (Incognito)

Najlepszy mecz w jego wykonaniu w tym sezonie. Wybronił wiele strzałów i nie dawał się zaskoczyć rywalom nawet z bliskiej odległości. Świetnie czytał grę czym doprowadzał do szału zawodników księgowych.

Incognito:

Rutkowski 12, 25, 31
Sarnacki 15, 33
Ryński K. 18
Szubierajski 36

In Plus:

Ryński S. 11
Popiół 18
Częścik 26


*
Grom - All Stars Jasienica 10:8

Goście chcąc mieć realne szanse na trzecią lokatę musieli to spotkanie po prostu wygrać. Grom nie gra już o takie cele, ale jest to drużyna, która może odebrać punkty każdemu. Ostatnio gra zespołu Grześka Wojdy z meczu na mecz wygląda co raz lepiej i zawodnicy z Jasienicy mieli się czego obawiać.
Samo spotkanie rozpoczęło się dla gości jednak znakomicie - w 3 minucie premierowe trafienie w MLF zaliczył Konrad Kupiec. Po chwili ten sam zawodnik mógł znowu wpisać się na listę strzelców, ale zabrakło mu odrobiny precyzji. W 7 minucie nie zabrakło jej jednak Czarkowi Babańczykowi i było już 0:2. Minutę później kontaktową bramkę zdobył Piotrek Jaros i goście poczuli, że rywale tanio skóry nie sprzedadzą. W 10 minucie Jaros przegrał pojedynek sam na sam z Piotrkiem Kozą a po chwili golkiper z Jasienicy był górą w starciu z Mateuszem Gołaszewskim. Trzy minuty później znowu w opałach znalazł się Grom ponieważ bramkę zdobył Krzysiek Król. Szybko jednak odpowiedział Piotrek Jaros i kontakt wciąż był zachowywany. Kilkanaście sekund później Jaros dograł zinę do Gołaszewskiego i ten zaskakująco doprowadził do remisu. W 17 minucie ponownie ze zdobycia bramki cieszył się Piotrek Jaros, ale dwie minuty później dwa szybkie ciosy zadał Babańczyk i sytuacja znowu się odwróciła. Tym razem to All Stars prowadził 5:4 i takim wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona.
Zaraz po wznowieniu gry płaskim strzałem Kozę pokonał Gołaszewski i ponownie mieliśmy remis. Nie upłynęło jednak 60 sekund a Czarek Babańczyk kolejny raz zmusił Wojdę do kapitulacji. W 26 minucie ten sam zawodnik wyprowadził gości na prowadzenie 7:5. Trzy minuty później powinno być wyżej, ale dobrej okazji nie wykorzystał Kupiec. W 32 minucie do protokołu meczowego wpisał się Jaros, ale tym razem nie Piotrek a Paweł. W 34 minucie kolejny raz w tym sezonie byliśmy świadkami szybkiej odpowiedzi a do siatki trafił Marcin Pietrak. Po tej bramce goście stanęli a Grom wrzucił piąty bieg. W zasadzie to wrzucił go Mateusz Gołaszewski, który praktycznie w pojedynkę przechylił szalę zwycięstwa na korzyść swojej drużyny. Zawodnik gospodarzy pokonał Piotrka Kozę aż czterokrotnie i z wyniku 6:8 zrobiło się 10:8! Wielkie brawa zarówno dla strzelca jak i całego zespołu triumfatorów. Pokazali prawdziwe serce do gry i dzięki temu zwyciężyli. Goście mieli wszystko w swoich rękach, ale tego dnia rywal okazał się sprytniejszy.

Zawodnik meczu: Mateusz Gołaszewski (Grom)

Kapitalny mecz w jego wykonaniu. Gdyby grał tak od samego początku to Grom biłby się z pewnością o medale.

Grom:


Jaros Piotr 8, 14, 17
Gołaszewski 14, 22, 35, 36, 36, 37
Jaros Paweł 32

All Stars Jasienica:

Kupiec 3
Babańczyk 7, 19, 19, 23, 26
Król 13
Pietrak 34

*


TB - Kanonierzy 6:6

Obydwa zespoły przystępowały do tego pojedynku podbudowane zwycięstwami odniesionymi w poprzedniej kolejce.
TB rozgromiło tydzień temu Dol Bud aż 16:0 a Kanonierzy wygrali z In Plusem 6:4.
Ciężko było zatem stawiać kogoś w roli zdecydowanego faworyta. Gospodarze grają zadziwiająco dobrze w tym sezonie a goście dobre mecze przeplatają delikatnie mówiąc słabymi. Jeszcze przed rozpoczęciem MLF każdy postawiłby na zespół Mateusza Grochowskiego, ale teraz chyba nikt nie pokusiłby się o takie wskazanie.
Już sam początek meczu pokazał, że w tym przypadku o końcowym rezultacie może zadecydować jedna bramka. Wyrównana gra toczyła się od pierwszego gwizdka sędziego. Jako pierwsi zaatakowali goście, ale strzał Darka Szymanowicza okazał się za słaby. W odpowiedzi groźnie uderzał Robert Nieradka, ale i jemu nie udało się trafić do siatki. W 5 minucie ta sztuka udała się jednak Danielowi Boguszowi i Kanonierzy wyszli na prowadzenie. TB rzuciło się do odrabiania strat, ale z ich akcji niewiele wynikało. Próby Roberta Nieradki to było zdecydowanie za mało. Dopiero w 12 minucie padła wyrównująca bramka a jej strzelcem okazał się Krzysiek Suski. Dwie minuty później goście ponownie objęli jednak prowadzenie po ładnym strzale Mateusza Grochowskiego. Po chwili ten sam zawodnik dołożył kolejne trafienie i wydawało się, że TB będzie miało poważne kłopoty z dogonieniem rywala. W 16 minucie bramkę na 2:3 zdobył jednak Robert Nieradka i do remisu brakowało już tylko jednego gola. Gospodarze doprowadzili do niego w 18 minucie gdy swoją drugą bramkę w meczu zdobył Nieradka. Rezultat 3:3 zapowiadał ciekawą drugą odsłonę tego wyrównanego pojedynku.
A rozpoczęła się ona znakomicie dla drinkersów, którzy za sprawą Michała Lewandowskiego wyszli na prowadzenie 4:3. Kanonierzy zamiast próbować szybko odpowiedzieć zaczęli grać znacznie wolniej i co raz bardziej niedokładnie. Błędy w obronie mnożyły się z każdą kolejną minutą i jeden z nich w 28 minucie wykorzystał Robert Nieradka. Chwilę później znakomitą szansę zmarnował Daniel Bogusz, który z kilku metrów trafił prosto w Przemka Zadruskiego. Niewykorzystana okazja zemściła się w 30 minucie gdy do siatki trafił Michał Lewandowski. 6:3 dla TB robiło wrażenie zwłaszcza, że Kanonierzy nie pełnią w tej lidze roli chłopców do bicia. Po tej bramce do zawodników Mateusza Grochowskiego dotarło chyba, że mają co raz mniej czasu na pozbieranie się. Zaczęli to robić w 32 minucie gdy składną akcję całego zespołu wykończył Darek Szymanowicz. Goście wyraźnie się przebudzili i atakowali raz za razem zmuszając Przemka Zadruskiego do dużego wysiłku. Czas jednak upływał a bramki dla Kanonierów wciąż nie padały. W 36 minucie Szymanowicz mógł kolejny raz wpisać się na listę strzelców, ale zabrakło mu kilku centymetrów by to uczynić. Dwie minuty później kapitalnym podaniem do niego popisał się Łukasz Lewandowski i tym razem snajper gości się nie pomylił. W 40 minucie wysiłek zespołu Mateusza Grochowskiego został nagrodzony a wyrównującą bramkę zdobył Daniel Bogusz. Na kilka sekund przed końcowym gwizdkiem piłkę meczową miał jednak Robert Nieradka, który po minięciu Łukasz Paciorka oddał strzał do pustej bramki. Zmierzającą do celu piłkę wybił z linii w ostatniej chwili kapitan gości - Mateusz Grochowski. Po tej interwencji sędzia zakończył mecz i drużyny podzieliły się punktami.

Zawodnik meczu: Mateusz Grochowski (Kanonierzy)

Kapitan Kanonierów rozegrał dobre zawody, które zakończył z dwoma trafieniami na koncie. Te bramki nie miałby jednak żadnego znaczenia gdyby nie jego kapitalna interwencja w ostatniej akcji meczu. Wybijając piłkę z linii bramkowej sprawił, że Kanonierzy mogli cieszyć się z remisu.

TB:

Suski 12
Nieradka 16, 18, 28
Lewandowski 22, 30

Kanonierzy:

Bogusz 5, 40
Grochowski M. 14, 15
Szymanowicz 32, 38

*

Niespodzianka - Prestige 13:10

Zdecydowanym faworytem tego meczu była oczywiście Niespodzianka. Nikt nie wyobrażał sobie bowiem żeby lider MLF miał stracić punkty w pojedynku z Prestige. Gdy jednak na hali przy ul. Wczasowej zaczęli pojawiać się zawodnicy obydwu zespołów część kibiców zaczynała mieć co tego wątpliwości. Niespodzianka pojawiła się w mocno okrojonym składzie bez Rafała Jeża, Damiana Pacuszki i Adriana Górnego. Na dodatek gospodarze zmuszeni byli grać bez zmian z wracającym po chorobie Łukaszem Zalewskim i debiutującym Radkiem Stefaniakiem. Prestige również początkowo nie miał nikogo na ławce rezerwowych, ale młodzi zawodnicy liczyli, że uda im się wygrać dzięki lepszej kondycji.
Doświadczona Niespodzianka doskonale zdawała sobie sprawę, że to może być atutem jej rywala więc trzeba było szybko wypracować sobie jakąś znaczącą przewagę.
I realizacja tego planu rozpoczęła się już w 1 minucie gdy Łukasz Zalewski potężną bombą dał prowadzenie liderowi MLF. Dwie minuty później było już 2:0 a podanie od strzelca pierwszego gola na bramkę zamienił Grzesiek Polak. Nie minęło kilkanaście sekund a na listę strzelców wpisał się ponownie Łukasz Zalewski. Tym razem przytomną asystę zaliczył Michał Trzaskoma. Początek meczu w wykonaniu Niespodzianki był wyjątkowo piorunujący, ale po chwili do głosu doszli goście. W 5 minucie bramkę dla Prestige zdobył Tomek Terpiłowski, który wykorzystał podanie Domańskiego. W odpowiedzi groźne uderzał Radek Stefaniak, ale piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek. W 8 minucie kapitalnym uderzeniem popisał się zaś Kamil Skwierczyński i Damian Krasiewicz musiał wyciągać zinę z siatki. Zaskoczona Niespodzianka próbowała szybko wrócić do swojego stylu, ale coś jakby się zacięło w ich szeregach. W 10 minucie kolejna kontra gości zakończyła się bramką zdobytą przez Leończuka. Dwie minuty później na listę strzelców wpisali się jeszcze Domański z Terpiłowskim i z 3:0 zrobiło się 3:5!
W 13 minucie na strzał z daleka zdecydował się Damian Krasiewicz i piłka znalazła drogę do bramki. Na jego trafienie odpowiedzieli jednak Skwierczyński z Leończukiem i Niespodzianka wciąż przegrywała, ale teraz już trzema bramkami. Tuż przed przerwą wynik zmniejszył Łukasz Zalewski i było 5:7.
Tuż po wznowieniu gry na indywidualną akcję zdecydował się Radek Stefaniak. Napastnik gospodarzy przedryblował kilku rywali i zagrał piłkę wzdłuż bramki w kierunku Grześka Polaka, którego uprzedził gracz Prestige i wpakował zinę do własnej siatki.
Minutę później Stefaniak popisał się kolejną dobrą akcją i tym razem sam ją skutecznie zakończył doprowadzając tym samym do remisu.
Goście starali się atakować, ale ich próby kończyły się albo na Grześku Polaku albo ostatecznie na Krasiewiczu. W 28 minucie Radek Stefaniak dograł piłkę do Grześka Polaka a ten w swoim stylu mocnym strzałem nie dał szans golkiperowi na skuteczną interwencję. Wyrównanie nastąpiło dwie minuty później gdy idealnie przymierzył Maksym Domański. Goście z remisu cieszyli się raptem 60 sekund ponieważ po chwili kolejne swoje bramki zdobyli Polak i Stefaniak. Obydwa zespoły były już wyraźnie zmęczone, ale w lepszej sytuacji byli młodzi zawodnicy, których wzmocnił w miedzy czasie Kamil Żochowski. W 32 minucie Krasiewicza pokonał Domański a po chwili odpowiedział celnie Łukasz Zalewski. Wymiana ciosów trwała gdyż żadna z drużyn nie miała już wielu sił na to żeby wracać za rywalem. Po kilku sekundach trafienie zaliczył Terpiłowski, ale jeszcze w tej samej minucie odpowiedział Polak i było 12:10 dla Niespodzianki. Prestige dobił w 38 minucie aktywny Radek Stefaniak i marzenia gości o sprawieniu sensacji prysły.
Niespodzianka zagrała jak zwykle mądrze i ostatecznie w pełni zasłużenie odniosła kolejne zwycięstwo. Wszyscy jej zawodnicy dali z siebie wszystko i zostało to nagrodzone brawami.

Zawodnik meczu:
Grzegorz Polak (Niespodzianka)

Był dosłownie wszędzie od obrony po atak. Swój występ udokumentował czterema bramkami. Momentami dwoił się i troił aby zwycięstwo nie wypadło Niespodziance z rąk.

Niespodzianka:

Zalewski 1, 3, 19, 34
Polak 3, 28, 31, 34
Krasiewicz 13
samobój. 23
Stefaniak 24, 31, 38

Prestige:

Terpiłowski 5, 12, 34
Skwierczyński K. 8, 15
Leończuk 10, 19
Domański 12, 30, 32

*

AGD Marking - Galacticos 23:9


Inny scenariusz niż wygrana gospodarzy byłby ogromnym zaskoczeniem. Galacticos w starciu z wiceliderem na wiele nie mógł raczej liczyć zwłaszcza biorąc pod uwagę formę w jakiej znajduje się najlepszy strzelec AGD i całej ligi - Michał Odzimek. Powstrzymanie tego zawodnika graniczyłoby chyba w tym momencie z cudem, ale piłka rządzi się swoimi prawami i wszystko było możliwe. Trzeba było to jednak udowodnić podczas 40 minut gry.
Odzimek strzelanie rozpoczął już w 2 minucie gdy dwukrotnie pokonał golkipera gości. Minutę później padła kontaktowa bramka dla galaktycznych a jej strzelcem okazał się... Piotrek Augustyniak, który niefortunnie pokonał własnego bramkarza.
W 5 minucie zawodnik AGD trafił już do właściwej bramki i było 3:1. Na 4:1 wynik meczu podwyższył w 8 minucie niezawodny Michał Odzimek. Po chwili najlepszy strzelec ligi wcielił się w role asystenta umożliwiając zdobycie bramki Konradowi Jezierskiemu. W 10 minucie znowu błysnął skutecznością Odzimek, który w ciągu 60 sekund aż trzy razy wpakował zinę do siatki! Przed nami było jeszcze 30 minut rywalizacji a wynik 8:1 wskazywał, że możemy być świadkami wielkiego pogromu. Gospodarze nie zamierzali zwalniać tempa i w 11 minucie swoją pierwszą bramkę w MLF zdobył Bartek Balcer. Dwie minuty później do siatki trafił też Adrian Płócienniczak i było już 10:1. Od tego momentu nastąpił całkowity zwrot akcji i wyglądało to tak jakby gracze obydwu drużyn zamienili się strojami. Rozluźnione AGD pozwoliło swoim rywalom się rozkręcić i w 13 minucie Piotrka Kowalczyka pokonał Fabian Bujalski. Po upływie dwóch minut to samo uczynili Marcin Kapusta i Konrad Sójka. Dystans do rywala powoli się zmniejszał, ale wciąż jeszcze brakowało aż 6 bramek. W 16 minucie kolejny krok w tym kierunku wykonał Kapusta a minutę później ponownie Sójka. Gospodarze otrząsnęli się w 18 minucie gdy swoją drugą bramkę w meczu zdobył Piotrek Augustyniak. Tuż przed przerwą wynik na 12:6 ustalił Daniel Giera i galaktyczni znowu byli w sporych opałach.
Druga część meczu rozpoczęła się podobnie jak pierwsza czyli od dwóch bramek Michała Odzimka. Po chwili snajper ten dołożył jednak kolejne trafienie i było już 15:6. Widmo pogromu co raz bardziej zaglądało w oczy zrezygnowanym graczom Marcina Kapusty. Na domiar złego AGD nie rezygnowało i wciąż dążyło do powiększenia swojej przewagi. Najpierw w 27 minucie na listę strzelców wpisał się po raz drugi Daniel Giera a po chwili znowu w głównej roli Michał Odzimek, który do swojego dorobku dorzucił kolejne trzy bramki. W 34 minucie do głosu a właściwie to do głosiku doszli goście, którzy za sprawą Mateusza Simborskiego zdobyli swoją siódmą bramkę w meczu. Gospodarze odpowiedzieli trafieniem uzyskanym przez ich bramkarza - Piotrka Kowalczyka. Po chwili golkiper AGD musiał jednak wyciągać ponownie piłkę z siatki po dobrym uderzeniu Konrada Sójki. W 37 i 38 minucie przypomniał o sobie Bartek Balcer i było aż 22:8. Galaktycznych stać było jeszcze tylko na jeden zryw po którym bramkę zdobył Kapusta. Dzieła zniszczenia gości dopełnił w 40 minucie Marcin Wyszyński. Wynik 23:9 mówi sam za siebie i nie trzeba się nad tym zbytnio rozpisywać. Zawodnicy AGD pokazali olbrzymią klasę i wszyscy czekają na ich mecz z Niespodzianką. Ale to dopiero w ostatniej kolejce. Teraz przed drużyną ze Słupna spotkanie z Kanonierami.

Zawodnik meczu: Michał Odzimek (AGD Marking)

Wszyscy zastanawiają się jak dużo bramek zdobędzie jeszcze ten zawodnik w tym sezonie. W każdym kolejnym meczu zdobywa ich więcej. Tym razem aż 12 razy trafił do siatki.

AGD Marking:

Odzimek 2, 2, 8, 10, 10, 10, 23, 24, 25, 31, 31, 32
Augustyniak 5, 18
Jezierski 9
Balcer 11, 37, 38
Płócienniczak 13
Giera 19, 27
Kowalczyk 35
Wyszyński 40

Galacticos:

samobój. 3
Bujalski 13
Kapusta 15, 16, 38
Sójka 15, 17, 35
Simborski 34

Galeria

zdjecie: 63196
zdjecie

Mikołaj Szczepanowski

Mikołaj Szczepanowski - współpracuje z portalem od 2006 roku

Komentarze:

Zastrzeżenie

Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

ACTIVENET - strony www, sklepy internetowe - Marki, Warszawa

skocz do góry