7 listopada 2009 15:55
Wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, przyznający odszkodowanie w wysokości 5 tys. euro od rządu włoskiego, jest szeroko komentowany. Okazuje się, że narodom zrzeszonym w Unii Europejskiej wolno pielęgnować swoje tradycje kulturalne i historyczne, ale nie wszystkie. Są tradycje poprawne politycznie i tradycje niepoprawne, złe a nawet toksyczne.
Szkodzą one niektórym ludziom. Szkodzą do tego stopnia, że tylko odszkodowanie jest zadośćuczynieniem za spustoszenie w ich psychice. Symbole religii chrześcijańskiej, a takim jest krzyż, zdaniem ETPC powinny zniknąć z miejsc publicznych. Nowa Europa nie chce pamiętać o tym, że religia ta ukształtował europejską kulturę, stanowi podstawę obowiązującej etyki.
Ktoś może zapytać, po co ja o tym piszę na tym lokalnym portalu. Otóż, przypomniało mi się podobna akcja, która miała miejsce w Markach, w schyłkowym okresie PRLu. Co prawda nie było wtedy wyroków sądowych, nie pisała o tym prasa, ale na pewno niektórzy jeszcze to pamiętają. Wyroków wtedy nie było trzeba, wystarczyło polecenie komitetu, prasie o takich wydarzeniach pisać nie było wolno. Padło polecenie, znaleźli się wykonawcy. Wykonawcy realizujący je w Markach, jednak mieli kłopoty. Nie spotkali się ze zrozumieniem, realizacja napotkała trudności.
Znaleźli się ludzie, którzy nie pozwolili zniszczyć wszystkich krzyży. Na fotografii zachowany krzyż z jednej ze szkół podstawowych w Markach. Krzyż ręcznej roboty. Wykonał go Aleksander Paź. Ukryła i przechowała jego żona Ludwika Paź.
Niektórzy prowadzący tę akcję żyją do dziś i przystosowali się do nowych warunków, nawet dobrze się przystosowali i śpiewają z nowego klucza. Zostało im to zapomniane, a niektórzy zdobyli zaufanie części naszej społeczności. Powierzono im funkcje społeczne i mają udział w naszym życiu publicznym, a nawet sprawiają wrażenie, że pojednali się z Panem Bogiem. Stali się dobrymi, a nawet wyróżniającymi się pozytywnie obywatelami. Zastanawiam się tylko, czy na tę wiadomość nie zareagują jak stary koń ułański, który dawno już przestał służyć w wojsku, a strzyże uszami, kiedy zagra trąbka.
Skojarzyły mi się podobne sposoby służące wykreować nowego człowieka, stosowane przez komunistów w ówczesnej Polsce, z tymi stosowanymi przez im podobnych w współczesnej Unii Europejskiej. Tyle lat minęło, a stary sposób nie stracił przydatności. Wspólny strach przed religią, która pomaga uodpornić się na nachalną propagandę i pozwalała zachować tradycyjne wartości, stał się klamrą łączącą te ustroje.
Radek Dec 8 listopada 2009 20:02
Panie Marku więcej konkretów. A może było tak, że ludzi owi nie mieli innego wyjścia. Sami wiemy, jak na szczęście już miniony system totalitarny, potrafił łamać ludzkie charaktery. Czasem wybory były dramatyczne. Trudno mi uwierzyć, że ktoś dopuścił się takiego czynu dobrowolnie lub by wykazywał się dobrowolnym, rewolucyjnym zapałem.
Radek Dec
M. świerczyński 8 listopada 2009 20:39
Pan Radek.Tak było. Ma Pan rację, groziła im kara śmierci. O konkrety niech Pan popyta ludzi, którzy to pamiętają. Nie mam nic dodania.Pozdrawiam.
Paweł Jaczewski 8 listopada 2009 21:22
Trybunał zabrania krzyża, akurat o tej sprawie dużo czytałem, ponadto co 3 minuty na świecie ginie chrześcijanin (patrz : Gość Niedzielny, najnowszy numer), ale jak powiesz na geja gej albo pedał albo jak powiesz na żyda żyd to prześladujesz ich i nie jesteś tolerancyjny, kpina. Boruc przeżegnał się przed meczem to po sądach później Go ciągali, i bez względu czy robił to prowokacyjnie czy nie, On wyrażał swoją religię, a nie pokazywał fucka kibicom przeciwnej drużyny. To samo z koszulką Boruca "Boże błogosław Ojca Świętego" - co w tym złego. Niedługo jak się przeżegnam przed meczem to będą mnie po sądach ciągali. Paranoja jakaś. Niestety taki dzisiejszy świat, że bohaterów robi się z osób, które sprzedały wszystkie swoje ideały. Czytałem ksiązkę Marcinkiewicza, gdzie pisał jak kocha żonę i jak dla niego jest ważna. I co ? Pojawiła się Izabela i żona poszła w odstawkę. Ale co jest najgorsze - że teraz robi się z Niego i z Niej w TVNie bohaterów. Na pewno nie jestem za krzyczeniem "jeszcze jeden" po śmierci Wejcherta, ale nie róbmy bohaterem i wzorem osoby, która stworzyła telewizję, która kpi (otwarcie i nie) z naszej religii. Szacunek należy mu się jako zmarłemu, ale wg mnie na żaden inny nie zasługuje, bo próbuje niszczyć katolicyzm, a przy okazji wraz z Walterem zniszczyli atmosferę na Legii, mało i teraz uważają się za zbawców Legii. Ja wole Legię, potęgę kibicowską, nawet w Okręgówce, niż taką, którego właścicielem jest osoba, która tępiła religię za komuny oraz członka PZPR. Może zszedłem nieco z tematu, ale wszystko ma bezpośredni wpływ na religijność i postawy etyczne Polaków. Trybunał też sobie kpi. W związku z przystąpieniem Polski do UE jest wiele korzyści, ale mamy też taki cyrk. Zatarcie naszej tożsamości widać jak na dłoni. Epoka JPII to niestety fikcja.
Radek Dec 8 listopada 2009 21:33
Pan Marek. Szaweł nawrócił się i stał się Pawłem. Jeżeli przemiana jest prawdziwa to tylko świadczy o sile Krzyża. Panie Marku, chociaż nie zawsze się zgadzamy uważam Pana za osobę piszącą prawdę i co do tego nie mam wątpliwości, ale po prostu trudno mi uwierzyć, by ktoś z własnej inicjatywy przeprowadzał taką akcję w tamtych złych czasach.
Ps. rozumiem, że z tą śmiercią to po prostu pewna forma ekspresji słownej ?
RD
M. Świerczyński 9 listopada 2009 09:41
Panie Radku, napisał Pan o łamaniu charakterów, a ja, ironicznie o karze śmierci. U nas był inny poziom, można było się oprzeć, ponieważ łamało się te charaktery łagodniejszymi środkami. Zamiast 2 tys. na miesiąc, dostawało się 5 tys. i charakter się łamał. Szaweł miał idee, potem poznawszy prawdę, w nią zwątpił i zmienił stronę. Nasi bohaterowie wierzyli w mamonę i porównanie takie uwłacza św. Pawłowi. Akcja ta nie nie była prowadzona z inicjatywy tych, którzy byli jej wykonawcami i to w niewielkim stopniu ich usprawiedliwia.Pozdrawiam.
Radek Dec 9 listopada 2009 20:31
Panie Marku. Chciałbym być dobrze zrozumianym. Jestem zdania, że krzyże powinny być w klasach, oczywiście tam gdzie większość się z tym zgadza. Ja osobiście bym sobie tego życzył, natomiast należy brać pod uwagę zdanie wszystkich zainteresowanych. Oczywiście nie na zasadzie liberum veto, że głos jednej osoby jest ważniejszy niż całej społeczności bądź grupy. Większość nie może być zniewolona przez mniejszość, a tak się często dzieje w świecie współczesnym, gdzie pod przykrywką politycznej poprawności i tolerancji (a co z tolerancją dla osób wierzących?) z życia publicznego rugowane są symbole chrześcijańskie. Absurd, że należy wypłacić odszkodowanie za krzyż w szkole czy innym miejscu publicznym woła o pomstę do nieba. Po prostu my winniśmy wystąpić o odszkodowanie za brak krzyży w w/w miejscach i tyle, ponieważ jest to ograniczenie naszych praw obywatelskich, w tym prawa do manifestowania naszej wiary. Paweł porusza ciekawe problemy czasów współczesnych. Dzisiaj osoby trwające przy tradycyjnych wartościach, takich jak rodzina, wierność ideałom patriotycznym, przyznawanie się do bycia katolikiem, niestety często są wyszydzane i ośmieszane. Próbuje się nam wmówić, że przeszłość się nie liczy, a religia to tylko dziwaczny zabobon. W historii Europu są znane ideologie chcące budować świat bez Boga, ale na szczęście wiekszość z nich jest już tylko przeszłością i nieprzyjemnym zapisem na kartach historii. Niemniej grupy większościowe muszą zdawać sobie sprawę, że bycie grupą dominującą w danej społeczności, to nie tylko przywilej, ale przede wszystkim obowiązek. Obowiązek chronienia słabszych.
Swoją drogą ciekaw jestem kto jest tym Pogromcą Krzyży Mareckich ?
RD
Włodzimierz Karpiński 9 listopada 2009 23:52
@M.Świerczyński
Byli też i tacy, chociaż nieliczni, którzy jako katolicy, w chwili próby dali świadectwo wiary. W Suchodolinie dwóch młodych nauczycieli powiedziało, że woli stracić pracę, niż zdjąć krzyż. W Rogożynie Nowym kierownik szkoły powiedział: ?zwolnię się z pracy, a krzyża nie zdejmę?. W Janówce (powiat Augustów) ?nauczyciele oświadczyli, że nie podporządkują się wskazaniom okólnika i władze nic im nie zrobią, ponieważ takich jak oni jest dużo? Zdarzało się, że nauczyciele na żądania władz oświatowych odpowiadali, żeby władze same zdjęły symbole religijne ze szkolnych ścian.
http://www.wsm.archibial.pl/wsm48/art.php?id_artykul=612
W powiecie słupskim sprzeciwili się temu dyrektorzy szkół w Sieciu, Wrzącej i Słonowicach. Dyrektor z tej ostatniej miejscowości stwierdził, że w przepisach Ministerstwa Oświaty nie ma mowy o tym, że to dyrektor ma zdejmować krzyże.
Do ciekawego zdarzenia doszło w Dąbrównie w powiecie słupskim. Z akt milicyjnych wynika, że najbardziej aktywny był członek PZPR o nazwisku Bacewicz. - Ten mężczyzna powiedział, że jako członek partii dobrze wie, że krzyże w szkole powinny wisieć i nikt nie ma prawa ich zdejmować.
W Podgórach koło Miastka. Do szkoły podstawowej przyszło 11 mężczyzn domagających się ponownego zawieszenia krucyfiksów. Dyrektor odmówił, więc przybyli sami je zawiesili w klasach. Po kilku dniach krzyże znów ściągnęli inspektorzy oświaty z Miastka.
http://www.gp24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090405/POWIATSLUPSKI/169722236
Do wytycznych zawartych w Okólniku nie zastosowała się też placówka w Śniadowie pow. Łomża. Kierownik tej szkoły polecił wprawdzie woźnej usunięcie krzyży z sal lekcyjnych, ona jednak nie wykonała tego polecenia. Podobną postawę wykazała też woźna pracująca w szkole w Rogienicach, gdzie pomimo wyraźnych wytycznych władz komunistycznych krzyże pozostały w klasach. Okólnikowi nie podporządkował się też kierownik szkoły w Czyżewie pow. Wysokie Mazowieckie. Nie zasłaniał się on jednak niesubordynacją swego personelu tylko jasno stwierdził, że krzyży nie usunie, nawet jeśli konsekwencją będą rozmaite represje.
Także kierownik szkoły w Ciemiance pow. Kolno Stanisław Samelski nie był zbyt chętny do realizacji nowego zarządzenia. Pomimo że był członkiem partii, a nawet pełnił funkcję Sekretarza POP stwierdził, że krzyże w niczym mu nie przeszkadzają i w związku z tym nie zamierza ich usuwać.
Podobnie zachował się kierownik szkoły w Przyborowie (również pow. Kolno).
Wymienione szkoły nie były w pow. kolneńskim wyjątkiem. Według stanu na 22 września na terenie woj. białostockiego usunięto krzyże z 62 szkół, ale pozostały one m.in. w 12 placówkach
oświatowych w powiecie Grajewo, 17 w pow. Kolno, 27 w pow. Łomża (!), 8 w pow. Wysokie Mazowieckie i 12 w pow. Zambrów.
http://www.4lomza.pl/index.php?wiad=16636
Panie Marku, może jakiś artykulik o przebiegu tej akcji w Markach. Nie żeby jątrzyć czy rozdrapywać stare rany, ale gwoli prawdy historycznej. Może p. Widomski ma jakąś dokumentację?
Aleksandra Nizioł 10 listopada 2009 01:10
Myślę sobie, Panowie, że w tym całym prawno-sądowo-religijno-symbolicznym bałaganie i dyskryminacji chrześcijan, zamykania im ust w debatach publicznych, działania te są na pewien sposób "szczęśliwą winą". Może pora, by katolicy po prostu budzili się powoli z dogmatycznej drzemki, by się rozwijali duchowo i intelektualnie, zamiast pozostawać na etapie "bozi" i "paciorka" (Mieszkańców Marek noszących to nazwisko zapewniam, że nie ma tu żadnej aluzji ani uszczypliwości!). Pamiętam dyskusję, jaka miała miejsce po apostazji ks. Węcławskiego, wcześniej sprawie byłego dominikanina Tadeusza Bartosia. Ks. Adam Boniecki w "Tygodniku Powszechnym" inspirująco - w moim osobistym odbiorze - napisał, że słyszymy o tych, którzy odchodzą z Kościoła, a może warto zadać sobie pytanie, dlaczego ja w nim jestem. Bądź zimny lub gorący, bo wyrzygam cię z mych ust - to jest dosłowne tłumaczenie. Czy gdzieś przejdzie przez cenzurę?
Przykład "łamania charakteru", o którym wspomniał pan Marek, to dla mnie, pokolenia niedoświadczonego, jeśli chodzi o czasy PRL, doskonały przykład dojrzałości wiary. Czasem sobie myślę, że teraz mamy tak dobrze, za różaniec na palcu nie zwolnią mnie z pracy (a może na razie...), ale z takim nieprzyjściem na służbową imprezę w piątek już gorzej. Formy totalitaryzmu w jakichś zawoalowanych mniej lub bardziej wydaniach krążą, zdaje się, w każdym systemie.
A ja osobiście chciałabym poznać tych, którzy w Markach krzyża nie zniszczyli.
M. Świerczyński 10 listopada 2009 16:55
Pan Karpiński jak zawsze rzeczowy. Jednak miałem na myśli inny okres.Wydarzenia, o których pisałem miały miejsce w latach 80. Był to agonalny odruch konającego ustroju. Zdarzyło to się po tym, jak krzyże ponownie pojawiły się w szkołach. Wyrok ETPC przypomniał mi o nich i wzbudził zaniepokojenie, że stare czasy mogą wrócić. Wyrok ten jednoznacznie określa tendencje, jakie przypuszczalnie będą krzewione w całej UE. Ludzie, którzy wtedy realizowali tamte wytyczne, nie są warci zainteresowania, oni zrobili swoje i wzięli nagrodę. Każdy, kogo ciekawi, kim oni byli, może popytać, są jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń.
Mnie zaniepokoiła sama tendencja i możliwość, że zostaniemy również tym trendem dotknięci. Gdyby tak się stało, znajdzie się grono wykonawców, którzy będą realizowali ten stary pomysł w imię nowych idei. Czy nowych? Wykazać chciałem podobieństwo metod, jakie stosują te dwa, podobno różne systemy. Wszyscy przyznają, że ograniczano wtedy wolność w różnych dziedzinach, przyznają, że było to złe. Teraz podobno nie ogranicza się wcale. Obowiązuje jednak zakaz demonstrowania symboli religijnych, poglądów na holokaust i homoseksualizm. Patriotyzm, często nazywany nacjonalizmem, jest wyśmiewany. Obowiązują różne oceny zbrodni nazistów, a inne komunistów: Lenina, Stalina, towarzysza Mao. Niektórzy boleją nad próbami pogrążenia w niepamięci Che Gewary. Piętnuje się Farfała, jako byłego nazistę, Michalkiewicza i Michała Kamińskiego, jako antysemitów. Nikt nie ma nic do byłych komunistów, którzy przez współudział w tym ruchu, akceptowali jego metody, a teraz pełnią różne odpowiedzialne funkcje publiczne. Zmanipulowane media, skutecznie piorą mózgi Ależ to nic nowego, my to znamy. Wszystko to przypomina koszmar PRLu, z którego się wyrwaliśmy.
Pani Aleksandra nie zauważyła, że o ?łamaniu charakterów? pierwszy, z całą powagą, wspomniał pan Radek. Ja, już później, wspomniałem o tym w polemice, ironizując.
Charaktery łamano w katowniach UB, na procesach pokazowych, w latach 40. i 50. Komu nie złamano, przez długi czas siedział cicho. W latach, o których piszę, nie stosowano tak drastycznych metod, wystarczyło wykluczenie z grona uprzywilejowanych. Pozdrawiam.
Włodzimierz Karpiński 10 listopada 2009 22:20
Niedługo przeżyjemy powtórkę z rozrywki.
Teraz całe hordy lewaków i cwaniaków ruszą do sądów, bo orzeczenie tego ?trybunału? jest wiążące. Za kilka lat nieźle zarobią. Wtedy państwo, żeby nie płacić, zakaże wieszania krzyży.
Aleksandra Nizioł 11 listopada 2009 00:50
Panie Marku, zauważyłam, że pan Radek Dec wspomniał pierwszy o "łamaniu charakterów", i to na poważnie. Do Pana ironicznego przykładu odniosłam się zamierzenie. A o przykładach, delikatnie mówiąc, mało śmiesznych nieco czytałam.
Pozdrawiam.
Radek Dec 4 grudnia 2009 23:56
Witam !
Panie Włodzimierzu trudno będzie Panu ustalić kim był Pogromca Krzyży Mareckich (PKM). Na podstawie poszlak oraz eliminacji z rozważania radnych, których data urodzenia wyklucza możliwość działania w tamtych czasach można dojść do określonych wniosków. Niby każdy wie, ale z drugiej strony nikt nie chce tego powiedzieć wprost. Z drugiej strony Panie Włodzimierzu może lepiej dać tej osobie spokój skoro wyborcy, pomimo wiedzy o tym incydencie, wybierają ją jako swojego przedstawiciela. Proszę również pamiętać, że NIGDY przecież nie możemy mieć pewności, że znamy wszystkie okoliczności zajścia oraz jak to wyglądało od tzw. kuchni, a człowieka jest bardzo łatwo skrzywdzić. Nie chcę powiedzieć, że co było to minęło i się nie liczy, ale od tamtych wydarzeń upłynęło już 20 lat i czas na rozliczenia był odpowiednio długi, żeby to zrobić wcześniej, a nie teraz.
Radek Dec
Włodzimierz Karpiński 5 grudnia 2009 23:47
Panie Radku,
nie mam zamiaru ustalać kto był PKM. I nawet mnie to specjalnie nie interesuje.
Każdy kto był dyrektorem szkoły w tamtym czasie, musiał mieć nominację partyjną. Nazywało się to "nomenklatura komitetu partyjnego" odpowiedniego szczebla. I miał do wyboru - wykonywać posłusznie polecenia partii albo pożegnać się z karierą. Każdy wybierał tak, jak chciał.
Natomiast chętnie poczytał bym o przebiegu akcji w Markach. Czy odbyło się wszystko spokojnie. Czy usunięto krzyże w biały dzień czy też po kryjomu w nocy. Jak zachowywali się dyrektorzy. Czy wykonywali polecenia władzy z entuzjazmem i zaangażowaniem. Jak zachowali się uczniowie i rodzice.
A interesuje mnie taki przegląd wydarzeń z innego powodu. Otóż o Markach twierdzi się, że były znane jako "zagłębie komunistyczne" zarówno w latach wojny jak i po.
A jeśli wyborcy chcą komunistów u władzy? To widocznie tak musi być.
Jan Orłowski 6 grudnia 2009 15:07
Panie Włodzimierzu
W temacie, jaki Pana interesuje najlepszą jak i największą wiedzę posiada dr historii Pani Jolanta Kur, w tamtym czasie nauczyciel i założyciel w szkołach NSZZ "SOLIDARNOŚĆ". Jest to żródło prawdziwej wiedzy.
Radek Dec 8 grudnia 2009 13:39
Panie Włodzimierzu, uczestnicy dyskusji.
Żeby sytuacja była jasna. Uważam, że krzyże powinny być wieszane w szkołach i takie byłoby moje życzenie jako rodzica którego dziecko uczęszcza do szkoły. (Mój synek ma dopiero tydzień wieć do szkoły jeszcze czas). Oczywiście, gdyby więszkszość tego nie chciała również należałoby to uszanować. Na tym polega według mnie demokracja. Może i nie jest to system doskonały, ale lepiej gdy decyduje większość niż jedna osoba. Nie będę się rozpisywał o roli i znaczeniu krzyża ponieważ są to sprawy oczywiste, tak jak oczywiste jest to, że osoby walczące z krzyżami z własnej i nieprzymuszonej woli mają się czego wstydzić i dobrze, żeby wiedzieli co wielu z nas o nich myśli. Wrogowie krzyża, według mnie opacznie rozumieją rozdział państwa od kościoła. Dla nich rozdział państwa od kościoła to zapędzenie chrześcijan wraz z ich symbolami do katakumb i podziemi. Nikt jednak nie zauważa, że walka o tzw. świeckość państwa powoduje powstanie nowej wielkiej dyskryminowanej grupy pełnoprawnych obywateli - chrześcijan. A przecież nie w tym rzecz. Gdyby istaniał zapis w prawie: "w każdej sali lekcyjnej MUSI wisieć krzyż", albo ,,tylko katolik ma prawo być nauczycielem". Wówczas można mówić o państwie religijnym. Ale jeżeli brak jest tego rodzaju uregulowań prawnych, a tak jest, a rodzice sami mogą dokonać wyboru, to chyba nie ma lepszego rozwiązania dla danej kwestii. Proszę pomyśleć, jakie larum by się podniosło, gdyby w prawie powstały w/w zapisy. Ale w drugą stronę, całkowity zakaz krzyży to już w porządku.
Nie wstydźmy się bronić wartości w które wierzymy, ale również nie wstydźmy się o nich mówić. Wartości same się nie obronią jeżeli nie będą stali za nimi ludzie walczący o nie. Nie pozwólmy sobie wmówić, że rodzina, tradycja, przywiązanie do symboli narodowych i religijnych to tylko zbędny balast. Nowoczesność nie wyklucza poszanowania dla spraw w/w.
RD
Opinie publikowane na łamach Portalu Społeczności Marek są prywatnymi opiniami piszących — redakcja Portalu nie ponosi za nie żadnej odpowiedzialności.
Osoby publikujące w artykułach lub zamieszczające w komentarzach wypowiedzi naruszające prawo mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
BYCHOWSKI - strony internetowe, sklepy internetowe - Marki, Warszawa